Pierwszy pejzażysta na szlaku

"Morskie Oko (Tatry)" Jana Nepomucena Głowackiego z Muzeum Narodowego w Kielcach

„Działu widoków jest ozdobą czarowne Morskie Oko, ze swoją wielką, gładką szybą stojącej wody, w której się skały ośnieżone przepaścistym rzutem odbijają” – zachwycał się Cyprian Kamil Norwid. Miał na myśli jedno z dzieł Jana Nepomucena Głowackiego, który jako pierwszy wprowadził do polskiego malarstwa tatrzańskie krajobrazy.

 

Urodzony w Krakowie Głowacki (1802–1847) uczył się początkowo w tamtejszej Szkole Rysunku i Malarstwa (zalążku Szkoły Sztuk Pięknych, późniejszej Akademii), a następnie w akademii w Wiedniu. Tajniki malowania krajobrazów poznawał pod okiem Franza Steinfelda, autora malowniczych, pogodnych widoków Alp, wpisujących się w estetykę biedermeieru. Podczas studiów Głowacki latem wybierał się w górskie plenery, między innymi w okolice Salzburga. Po powrocie do Krakowa zajął się malowaniem rodzimych „krajowidoków”, jak nazywano w tym czasie pejzaże.

Jan Nepomucen Głowacki, Morskie Oko (Tatry), 1837–1840 (?), Muzeum Narodowe w Kielcach, licencja PD, źródło: katalog cyfrowy muzeum

„On pierwszy za powrotem pojechał do Tatr, gdy o tych mało kto wiedział, i przedstawił w obrazach czarowne piękności Morskiego Oka i Czarnego Stawu. Od niego też poczyna się pejzaż jako rodzaj krajowego malarstwa” – pisał w 1875 roku Władysław Łuszczkiewicz, artysta i profesor krakowskiej uczelni. Miał jednak pewien zarzut wobec Głowackiego – że na zawsze pozostał pod silnym wpływem swojego wiedeńskiego mistrza Steinfelda. Rzeczywiście, podobieństwo między ich obrazami jest wyraźne. Obaj artyści szkicowali widoki z natury, które potem wykańczali w pracowni. Celem nie było uchwycenie ulotnego momentu czy wrażenia, ale nadanie pejzażowi odpowiedniego nastroju. W efekcie powstawało realistyczne studium, ale malowane z namysłem, gładko i drobiazgowo.

Franz Steinfeld, Jezioro Halsztackie, 1834, Belvedere Museum w Wiedniu, licencja PD, źródło: katalog cyfrowy muzeum

Głowacki odnalazł w Tatrach widoki jakby stworzone do przeniesienia na płótno, a przede wszystkim ogromnie zróżnicowane elementy krajobrazu: nagie skały i ośnieżone szczyty, rwące potoki i nieruchome lustra jezior, zielone połoniny i strzeliste świerki. Jeśli zamarzył sobie sztafaż albo drobną scenę rodzajową, wystarczyło dodać zapracowanego pasterza, eleganckich turystów na wycieczce, górali podczas wędrówki. Wkrótce Głowacki wprowadził do swojego malarstwa najważniejsze tatrzańskie motywy, takie jak Giewont, Dolinę Kościeliską czy Morskie Oko.

Jan Nepomucen Głowacki, Morskie Oko w Tatrach, 1837, Muzeum Narodowe w Krakowie, licencja PD, źródło: Zbiory Cyfrowe MNK

Właśnie największe jezioro w Tatrach przedstawia obraz Głowackiego przechowywany w Muzeum Narodowym w Kielcach. Morskie Oko obserwujemy razem z artystą z lekkiego wzniesienia. Gładka tafla wody ma głęboką granatowoturkusową barwę. Wokół piętrzą się skaliste szczyty – gdzieniegdzie pokryte zielenią, gdzieniegdzie jeszcze śniegiem. Niektóre wierzchołki giną w chmurach. Majestatyczne góry dominują nad krajobrazem, a całość zdają się przenikać cisza i spokój. Na pierwszy rzut oka nie zauważamy nawet niewielkich postaci ukazanych na pierwszym planie. Po lewej stronie turystka odpoczywa w towarzystwie tatrzańskiego przewodnika. Po prawej górale przewożą uczestników wycieczki tratwą po jeziorze. Na brzegu widać też fragment drewnianej chatki-schroniska.

Jan Nepomucen Głowacki, Potok górski, około 1840, Muzeum Śląskie w Katowicach, licencja PD, źródło: katalog cyfrowy muzeum

Czy można sobie wyobrazić romantyzm bez gór? Bez Wędrowca nad morzem mgły Caspara Davida Friedricha, bez Kordiana przeniesionego piórem Juliusza Słowackiego na szczyt Mont Blanc? Górskie bezdroża stawały się miejscem kontemplacji (jak na Portrecie Adama Mickiewicza na skale Judahu Walentego Wańkowicza), a widok z wierzchołka dawał romantycznym bohaterom szersze spojrzenie na otaczający ich świat. W górach artyści szukali monumentalnej harmonii, potęgi natury, tajemniczości. W pejzażach Głowackiego wybrzmiewał także walor patriotyczny – malarz przedstawiał piękno polskiej, rodzimej ziemi. Co więcej, Tatry uznawano za symbol wolności, tak znaczący dla Polaków pod zaborami.

Jan Nepomucen Głowacki, Widok Doliny Ojcowskiej, 1844, Muzeum Narodowe w Krakowie, licencja PD, źródło: Zbiory Cyfrowe MNK

Po powrocie z Wiednia Głowacki został profesorem rysunku w krakowskim Liceum Świętej Anny. Od roku akademickiego 1842/1843 prowadził także naukę malowania „krajowidoków” w Szkole Rysunku i Malarstwa. Jako pedagog był podobno sumienny, ale nie rewolucyjny. Według Łuszczkiewicza kładł nacisk na kopiowanie wzorów litograficznych, a w góry zabierał ze sobą tylko najzdolniejszego ucznia Aleksandra Płonczyńskiego. Gdy Głowacki zmarł przedwcześnie w 1847 roku (mając zaledwie 45 lat), Płonczyński został jego następcą.

Jan Nepomucen Głowacki, Pejzaż podgórski – Ogrodzieniec, 1846, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Cyfrowe MNW

Choć Głowacki malował także dobre portrety, to właśnie pejzaż pozostał najważniejszym obszarem jego twórczości – a on sam bywa nazywany „ojcem krajobrazu polskiego”. Oprócz obrazów uznanie przyniósł mu też album Widoki miasta Krakowa i jego okolic. Szczególnie trwała była pamięć o jego zasługach dla upowszechnienia piękna Tatr. Pół wieku po jego śmierci, w 1899 roku, „Przegląd Tatrzański” apelował: „Godziłoby się jakąś dotąd nie mającą imienia skałę w Dolinie Kościelskiej nazwać turnią Głowackiego ku uczczeniu pierwszego polskiego artysty malarza, który wdzięki gór naszych na płótnie odtwarzał i potomności je przekazał”.

Karolina Dzimira-Zarzycka

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

„Wzrok olśnion, wewnętrzny zmysł rozumu prawie osłupiony…” Stanisław Staszic na szlakach tatrzańskich na początku XIX wieku

Trzeba tylko otworzyć oczy, a usta otworzą się same. Szkic do olbrzymiego obrazu "Panorama Tatr" z Muzeum Narodowego w Krakowie

 

Urwany ślad. Śmierć Mieczysława Karłowicza i powstanie Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR)

Morskie Oko nasze! Galicyjsko-węgierski spór o Morskie Oko w 1902 roku

Skarb ze strychu. Zbłąkany obraz Johanna Schirmera "Pejzaż leśny z jeziorem" ze zbiorów Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju

"W Chochołowskiej krokusy w szalonych ilościach podobno". Obraz Stanisława Ignacego Witkiewicza "Wiosna w górach" ze zbiorów Muzeum Śląskiego w Katowicach

Styl zakopiański. Spełnione marzenie o sztuce narodowej

Wiraż. "Auto na tle zimowego pejzażu" Rafała Malczewskiego z Muzeum Narodowego w Warszawie

Rzeźby na eksport. "Miotający kule" z Muzeum Rzeźby imienia Xawerego Dunikowskiego, Oddziału Muzeum Narodowego w Warszawie

 

Pociągiem przez Kanadę! Pejzaże Rafała Malczewskiego z Gór Skalistych w Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem

Ambasador stylu. Makieta domu "Pod Jedlami" z Muzeum Tatrzańskiego im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem

 

Narciarka z pokolenia Kolumbów. Helena Marusarzówna (1918–1941)