Miał w życiu okazję rozmawiać z Leninem, dekorował okręty i uczył się w Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu. Z I wojny światowej najmocniej zapamiętał smak głodu. Osiadł w Paryżu, gdzie poznał Olgę Boznańską. Stworzył kolekcję sztuki, którą ofiarował muzeum w mieście rodzinnym. Oto historia malarza internacjonalisty oraz zbioru jego obrazów.
Biografia Józefa Wanata zaczyna się jak pozytywistyczna nowelka. Przyszedł na świat w 1886 roku w Kaliszu, w biednej rodzinie robotniczej, jako najmłodsze z piętnaściorga dzieci. Od najmłodszych lat nie dojadał, a jego jedyną szkołą oprócz kościelnej ochronki były kolejne warsztaty rzemieślnicze. Miał jednak coś, co pozwoliło mu przetrwać: samozaparcie. Równolegle odkrywał w sobie pasję do malowania obrazów oraz kształtował swój światopogląd. Dalsza część tego życiorysu brzmi romantycznie, rewolucyjnie albo buntowniczo. Józef, wciągnięty w proletariacką „robotę” przez swojego starszego brata, już jako nastolatek brał udział w manifestacjach robotniczych. Po jednej z nich, poszukiwany przez policję carską, musiał wyjechać z miasta rodzinnego.
Włodzimierz Terlikowski, Portret Józefa Wanata, 1932, Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej w Kaliszu, fot. Ewa Andrzejewska, dzięki uprzejmości muzeum
Ukrył się w Łodzi, gdzie poznał Rosjankę Olgę Kukuruzę, swoją przyszłą żoną. To Olga nauczyła go podstaw niemieckiego. Znajomość języka okazała się niezbędna w życiu Józefa. Ratując się przed aresztowaniem, Wanat uciekł za granicę. W 1907 roku zaciągnął się jako malarz okrętowy w porcie w Bremerhaven, ale już w tym samym roku wyjechał do Szwajcarii. W Zurychu – ówczesnym centrum emigracyjnego ruchu rewolucyjnego – z zapałem słuchał wystąpień przywódców bolszewików. Miał podobno okazję zadać pytanie Włodzimierzowi Leninowi. O co pytał, nie wiadomo. Pewne jest natomiast, że to właśnie w Szwajcarii ukształtowały się poglądy Wanata. Został zdeklarowanym internacjonalistą, czyli proletariuszem wyznającym głęboką wiarę w sens współpracy między narodami, służącej ogólnoświatowej integracji klasy robotniczej. W tym samym czasie chłopak z Kalisza podniósł swoje kwalifikacje zawodowe w rzemieślniczej szkole dekoracyjnej. Wiedział, że manualnie jest wystarczająco sprawny, żeby sięgnąć jeszcze wyżej. W tym miejscu następuje kolejny zwrot akcji.
Józef Wanat, Pracownia Wanata w Paryżu, 1938, Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej w Kaliszu, fot. Ewa Andrzejewska, dzięki uprzejmości muzeum
Wyjechał do Wiednia. W stolicy Austro-Węgier, ciągle utrzymując się z prac remontowych, Józef rozpoczął wieczorny kurs rysunku artystycznego, a następnie podjął studia na Akademii Sztuk Pięknych. Jego nauczycielem został Alexander Pock, popularny w kręgach arystokracji malarz portrecista i twórca obrazów przedstawiających parady wojskowe. Studiów nie ukończył, gdyż wybuchła I wojna światowa. Jako poddany rosyjski otrzymał status jeńca cywilnego. Pracy nie miał, udział w bitwach na jakimkolwiek froncie wykluczały jego poglądy. Przymierając głodem, Józef przeżył wojnę w Wiedniu.
Józef Wanat, Miś z owocami, 1936, Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej w Kaliszu, fot. Ewa Andrzejewska, dzięki uprzejmości muzeum
Po nastaniu pokoju spróbował wrócić do ojczyzny, ale odrodzona Polska nie była krajem jego marzeń. Wybrał Francję. Konsekwentnie realizując swój plan, zamieszkał w Paryżu. Na co dzień malował ściany, w wolnych chwilach – obrazy. Konsekwentnie również budował kontakty ze środowiskiem polskich artystów emigracyjnych. Poznał Olgę Boznańską, Włodzimierza Terlikowskiego, Zdzisława Cyankiewicza, Czesława Zawadzińskiego. Od każdego z wymienionych twórców kupował obrazy, co poświadczają kwity zachowane w zbiorach rodzinnych. Jedynie Boznańska swoje dwie prace, Anemony i Portret Czesława Zawadzińskiego, prawdopodobnie – co nic szczególnego w biografii tej artystki – podarowała. Zbiór liczy w sumie 43 obrazy, w tym 29 samego ofiarodawcy z różnego okresu twórczości. Wśród tych ostatnich najwięcej jest pejzaży z Francji (Paryż, Sucy-en-Brie, Brive-la-Gaillarde – nazwa zapisywana przez autora fonetycznie: Brieve Lagayarde) i kaliskiego parku oraz martwych natur. Płótna zaświadczają, że Wanat znał najważniejsze przemiany w sztuce modernistycznej (od postimpresjonizmu do kubizmu). Charakterystyczna dla tych prac jest zawężona gama barwna. Kompozycje rozwijają się w szarościach i zieleniach, przy kontrapunktowym wykorzystaniu plam żółci. Takie kolory ma Miś z owocami – płótno z 1936 roku. Ten obraz stanowi także dobry przykład zastosowania przez malarza innego atrybutu farb – ich gęstości. Faktura powierzchni Misia z owocami, podobnie jak pejzaż z pracownią artysty (1938), układa się w gęsto tkany wzór.
Olga Boznańska, Portret Czesława Zawadzińskiego, 1922, Muzeum Okręgowe Ziemi Kaliskiej w Kaliszu, fot. Ewa Andrzejewska, dzięki uprzejmości muzeum
Kolekcja trafiła do kaliskiego muzeum w 1966 roku, dwa lata po powrocie Józefa Wanata na stałe do miasta rodzinnego. Anegdota mówi, że emigrant, pewny swego, wszedł do siedziby miejscowych władz partyjnych i zażądał: „Towarzysze, ja jestem przyjacielem Lenina, proszę mi dać mieszkanie!”. Wiadomo, że władze umożliwiły artyście przeprowadzenie adaptacji na pracownię baszty (fragmentu średniowiecznych murów obronnych miasta!) wraz z przylegającym do niej garażem. Malarz szybko jednak zrezygnował z atelier, bo nie wziął pod uwagę, że rachunki za pomieszczenia trzeba będzie opłacać z własnej kieszeni. Miejsce zajął klub środowisk twórczych, później lokal przez długie lata funkcjonujący pod nazwą Wanatówka.
Józef Wanat, malarz internacjonalista, zmarł w 1975 roku w Kaliszu i został pochowany na cmentarzu miejskim.
Anna Tabaka
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU