Gdzie wilki zimują

"Osaczony" Alfreda Wierusza-Kowalskiego ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Suwałkach

Raz niebezpieczna i krwiożercza bestia, raz tajemniczy mieszkaniec puszczy, dziki przodek psa. Wilki nie przestawały fascynować Alfreda Wierusza-Kowalskiego, a przy okazji podobały się amerykańskim klientom.

 

W październiku 1888 roku na okładkę „Tygodnika Illustrowanego” trafił obraz Osaczony, tak opisywany kilka stron dalej: „Wśród srogiej zimy, na pustkowiu śniegami zawianym, widzimy chłopskie saneczki, zaprzężone w jednego konia, a w sankach z rozpaczliwym wyrazem twarzy, w śmiertelnej trwodze wieśniaka, opędzającego się kijem tylko od stada wilków, które go w drodze osaczyły i niechybną zgubą mu grożą. Jeden z napastników dorwał się już do konia i w same piersi godzi ostrymi kłami, drugi gotuje się do napadu na człowieka; reszta towarzyszy ostrzy zęby na biesiadę, która ich za chwilę czeka. Wobec tej przemocy katastrofa zdaje się być nieuniknioną i widza przejmuje dreszcz na samą myśl zakończenia tej sceny…”

Alfred Wierusz-Kowalski, Osaczony, początek lat osiemdziesiątych XIX wieku, Muzeum Okręgowe w Suwałkach, licencja PD, źródło: media społecznościowe muzeum

Jeśli czytelnicy śledzili twórczość polskich artystów, to mogli zgadnąć nazwisko autora bez sprawdzania podpisu. Doskonale malowany koń zapewne kojarzył się z Wojciechem Kossakiem, a chłopski zaprzęg pędzący przez śnieg – ze swojskimi scenami z polskiej wsi pędzla Józefa Chełmońskiego. Malownicze, dynamiczne ujęcie przypominało pełne stepowej fantazji kompozycje Józefa Brandta. Jednak jeden element pozwalał niemal bezbłędnie przypisać dzieło Alfredowi Wieruszowi-Kowalskiemu: wilki.

Alfred Wierusz-Kowalski, Wilki w nocy, Muzeum Okręgowe w Suwałkach, licencja PD, źródło: media społecznościowe muzeum

Wierusz-Kowalski urodził się w 1849 roku w Suwałkach. Dzieciństwo spędzone w mieście otoczonym lasami i regionie słynącym z mroźnych zim miało mocno wpłynąć na wyobraźnię przyszłego artysty. Kolejnym ważnym wspomnieniem była rodzinna przeprowadzka do Kalisza. Długa podróż przez podlaskie równiny podobno wywarła silne wrażenie na szesnastolatku, który z zapałem szkicował mijane krajobrazy.

Alfred Wierusz-Kowalski, Wilki napadające sanie, około 1880, Muzeum Narodowe w Warszawie, licencja PD, źródło: Cyfrowe MNW

Autor Osaczonego rozpoczął edukację artystyczną w Warszawie, potem krótko studiował w Dreźnie. Ostatecznie w 1873 roku przeniósł się do Monachium. Tam szybko trafił pod skrzydła Brandta, który nieformalnie przewodził polskim artystom osiadłym w stolicy Bawarii. Zdolny malarz ustatkował się i ożenił z Jadwigą Szymanowską, córką warszawskiego redaktora i siostrą rzeźbiarza (Wacława, późniejszego twórcy pomnika Fryderyka Chopina w Warszawie). W ciągu kilku lat stał się na monachijskim rynku sztuki równie wziętym malarzem, jak Brandt.

Okładka czasopisma „Tygodnik Illustrowany” z reprodukcją obrazu Alfreda Wierusza-Kowalskiego Na placówce, 1895, Muzeum Narodowe w Krakowie, licencja PD, źródło: Zbiory Cyfrowe MNK

„Tygodnik Illustrowany” oceniał, że każde dzieło artysty „posiada tyle zalet świetnej techniki, poczucia natury i prawdy realnej, że trudno się dziwić, iż z pracowni młodego mistrza wyrywają sobie jego dzieła wielbiciele sztuki i kunsthändlery [handlarze sztuką] i że mu wszystkim zamówieniom trudno nastarczyć”. Pięć lat później pismu wtórowała „Biesiada Literacka”, która także zamieściła reprodukcję Osaczonego (tytułując dzieło jeszcze bardziej dramatycznie: Zgubiony): „każdy jego obraz jeszcze nie zostanie zdjętym ze sztalug, a już ma amatora, który nie targuje się o cenę. Ceny za prace pędzla Kowalskiego w ostatnich czasach stały się dostępnymi tylko dla ludzi bardzo zamożnych; […] szczególniej za wilki jego płacono drożej niż za innych artystów sobole i gronostaje”.

Alfred Wierusz-Kowalski, Wilk, około 1885, Muzeum Okręgowe w Suwałkach, licencja PD, źródło: media społecznościowe muzeum

To właśnie wilki, tak uwielbiane przez klientów Wierusza-Kowalskiego, zostały znakiem rozpoznawczym artysty. Pojawiały się w mrożących krew w żyłach scenach w stylu Osaczonego lub jako samotni bohaterowie nastrojowych zimowych pejzaży. Artysta trzymał nawet kilka wilków w rozległym majątku w Mikorzynie pod Koninem. Był tylko jeden problem: powtarzalność przeradzająca się w niemal seryjną produkcję. „Zawsze drobny motyw, zawsze prawie pejzaż zimowy, śnieg, sanie, psy i wilki, jakby poza tym innych tematów nie dostarczała ani wieś, ani zima, ani życie myśliwskie, ani natura” – wypominał mu „Tygodnik Illustrowany”.

Pocztówka z reprodukcją obrazu Alfreda Wierusza-Kowalskiego Wilk, przełom XIX i XX wieku, Muzeum Historyczne, oddział Muzeum Podlaskiego w Białymstoku, licencja PD, źródło: Cyfrowe Muzeum Podlaskie

Wilki miały też przywrócić gasnącą w XX stuleciu popularność Wierusza-Kowalskiego. W 1910 roku malarz wystawił w Monachium, a potem Lwowie i Warszawie gigantyczną kompozycję liczącą pięć metrów wysokości i dziesięć metrów szerokości. Kulisy powstania dzieła opisał w „Kurierze Warszawskim” Henryk Piątkowski: „Przed laty z górą dwudziestu jeden z amerykańskich bogaczy zaproponował prof. Kowalskiemu wymalowanie kolosalnych rozmiarów obrazu o temacie wielokrotnie przez znakomitego artystę podejmowanym – «Napad wilków». Przedsiębiorca miał go obwozić po większych miastach Europy i Ameryki i urządzać specjalne wystawy. Kowalski rozpoczął dzieło, lecz gdy płótno było zaledwie podmalowane, Amerykanin zmarł i sprawa cała z konieczności upaść musiała. Zaczęty utwór stał w głębi olbrzymiej monachijskiej pracowni mistrza”. Ukończony po latach obraz nie przyciągnął takiej uwagi, jakiej pragnął autor. Dzieła nie sprzedano. Nie pomogły nawet sprawna akcja promocyjna i specjalna broszura z opowieścią artysty, według której sam doświadczył podobnego ataku wilków jako ośmiolatek, gdy z rodziną jechał saniami przez las. Płótno spłonęło niedługo po śmierci Wierusza-Kowalskiego w 1915 roku.

Karolina Dzimira-Zarzycka

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
Paryski król życia i mazowiecki asceta. Przemiana Józefa Chełmońskiego
Przez śniegi – romantycznie i z fantazją, czyli kuligi w dawnej Polsce

Ptaki w śnieżnej bieli. "Kuropatwy" Józefa Chełmońskiego z Muzeum Narodowego w Warszawie