Ni to beczka, ni to bęben, co ogonem zamiata – oto najdziwniejszy kaszubski instrument! Choć obecnie nadaje karny rytm kapelom ludowym, niegdyś jego najważniejszym zadaniem było nieokiełznane obrzędowe hałasowanie.
Naukowo rzecz ujmując, burczybas (po kaszubsku bùrczibas, brzãczadło, brzãczëdło, brzãczk, mrëczk, bąk, bùk, brantop, brumtop, brumbas) należy do grupy instrumentów perkusyjnych – jest membranofonem zaliczanym do tak zwanych bębnów pocieranych. Dzieje tego typu instrumentów sięgają dalekiej prehistorii, zarówno kontynentu europejskiego, jak i Afryki czy Azji, a podobne bębny były popularne w wielu kulturach i regionach. Dziś burczybas – obok diabelskich skrzypiec – stanowi jeden z najbardziej charakterystycznych symboli kaszubskiej kultury muzycznej.
Burczybas kształtem przypomina beczułkę zrobioną z klepek lipy, sosny, świerku lub wierzby, choć jego podstawą mógł być też garnek lub metalowa puszka, na którą została naciągnięta skórzana membrana. Kluczem do sukcesu jest pęk końskiego włosia umieszczony na jej środku; czasem zamiast włosia mocowano tam łańcuch. Aby zagrać na burczybasie, niezbędne są dwie lub nawet trzy osoby – jedna trzyma instrument, druga zwilżonymi dłońmi lub rękawicą natartą kalafonią pociera włosie w takt muzyki, trzecia zaś polewa je wodą, by drgania były większe, a dźwięk niższy i bardziej burczący.
Instrument wykonany w 1980 roku przez rzeźbiarza Edmunda Zielińskiego (urodzonego w 1940 roku) z 16 klepek świerkowych okalanych podwójnymi obręczami z korzenia sosny. Na środku górnego denka wiązka białego włosia. Całość malowana farbami na zielono i czarno z czerwonymi akcentami, Oddział Etnografii Muzeum Narodowego w Gdańsku, fot. A. Ratajczak-Krajka
Jako instrument obrzędowy burczybas stanowił nieodzowny element obchodów Wigilii, Nowego Roku i Święta Trzech Króli. Kolędnicy (po kaszubsku gwiôzdki czy gwiżdże) wędrując w fantazyjnych przebraniach od domu do domu, swoje przybycie anonsowali śpiewem i przeraźliwą wrzawą, jaką wytwarzały instrumenty muzyczne, wśród których niezaprzeczalnym królem basów był właśnie burczybas. Według badaczy burczybas to także element kaszubskich kapel zadusznych, które w Święto Zmarłych w godzinie duchów (między 24.00 a 1.00) urządzały na cmentarzach prawdziwe „orgie zabawowe”. Muzycy przebrani za demony i czarownice, wydając przeraźliwe dźwięki za pomocą diabelskich skrzypiec, terkotek i burczybasów, przeganiali złe moce, ułatwiając duszom zmarłych dostanie się na teren cmentarza i wybawienie od potępienia.
Burczybas kaszubski, wykonany przez Augustyna Mielewczyka w 1972 roku, Oddział Etnografii Muzeum Narodowego w Gdańsku, fot. K. Augustyniak
Burczybasy stały się pełnoprawnymi członkami kaszubskich kapel ludowych, zastępując lub wspomagając tradycyjne basy. Można je spotkać podczas regionalnych wydarzeń muzycznych, a pokaz gry na tym instrumencie zawsze budzi duże mocje. Nie rezygnują też z niego kaszubskie grupy fetujące Nowy Rok, dzięki czemu wciąż jeszcze można posłuchać niezwykłej, „burczącej” obrzędowej wrzawy. W warsztatach ludowych twórców i pasjonatów powstają nowe, starannie wykonane egzemplarze, co sprawia, że kaszubskie burczenie jest znane w całej Polsce i poza jej granicami.
Burczybas – instrument beczułkowaty, obustronnie zamknięty, z kitą czarnego końskiego włosia, wykonany przez Augustyna Mielewczyka w 1969 roku, Oddział Etnografii Muzeum Narodowego w Gdańsku, fot. R. Petrajtis
W kolekcji Oddziału Etnografii Muzeum Narodowego w Gdańsku znajduje się kilka egzemplarzy burczybasów, które po latach muzykowania trafiły na magazynowe półki. Część z nich wykonał w latach siedemdziesiątych XX wieku Augustyn Mielewczyk (1917–1985), twórca instrumentów ludowych. Jego urządzenia trafiały do kapel regionalnych i zespołów, takich jak słynne Mazowsze, a za pośrednictwem Centrali Przemysłu Ludowego i Artystycznego (Cepelii) także do kolekcjonerów w Polsce czy w Stanach Zjednoczonych. Ciekawym przykładem burczybasa jest instrument wykonany przez rzeźbiarza Edmunda Zielińskiego (urodzonego w 1940 roku). Jego prosta forma i niespotykana dekoracja malarska pokazują, że mrëczk niejedno ma imię.
Anna Ratajczak-Krajka
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU