Ruiny. Sterty kamieni. Kikuty drzew. Zwęglone ciała. Warszawa 1945.Na fotografiach Leonarda Sempolińskiego widzimy miasto, które jeszcze nie zdążyło się otrząsnąć z okropności wojny. Z trudnością odróżnimy poszczególne budynki, ulice, pomniki i place. Czy to jeszcze miasto? Czy też jego wielki grobowiec, w którym niepotrzebna jest żadna topografia, bowiem każda jego część jest tak samo ważna i tak samo bolesna.
Sam Sempoliński był świadkiem wydarzeń wojennych, uczestnikiem powstania warszawskiego. Ten heroiczny zryw Polaków przeciwko nazistom rozpoczął się 1 sierpnia 1944 r. z inicjatywy żołnierzy działającej w podziemiu Armii Krajowej. Podczas dwumiesięcznych walk zabitych zostało ponad 200 tysięcy osób, głównie cywili, a wskutek regularnych bombardowań niemieckich większość budynków lewobrzeżnej Warszawy uległa całkowitemu zniszczeniu. Zburzone zostały nie tylko kamienice aż po piwnice, ale także najważniejsze warszawskie zabytki i kościoły. Szczególnie ucierpiały tereny Starówki, gdzie mieszkał Sempoliński w czasie wojny. Około 90 procent jej zabudowy została zrównana z ziemią.
Leonard Sempoliński, Warszawa 1945, cykl: Rynek Starego Miasta, fotografia, zbiory Muzeum Sztuki w Łodzi
Już w lutym 1945 r., a więc przed oficjalnym końcem wojny, fotograf uzyskał pozwolenie od władz miejskich na dokumentowanie zniszczeń. Trudno uzmysłowić sobie, co mógł czuć, powracając do znanych sobie miejsc, wcześniej tętniące życiem, a teraz tworzących mogiłę miasta i jego mieszkańców. Niewątpliwie kierowało nim pragnienie udokumentowania tej potwornej zbrodni i przekazania prawdy o losie warszawiaków następnym pokoleniom. "Fotografowałem jakby w obawie, że wkrótce ten straszny, niepowtarzalny obraz zginie i zbyt szybko zatrze się w pamięci"
W latach 1945–1946 Sempoliński wykonał około 2 tysięcy negatywów przedstawiających ruiny Warszawy. Prawie dwieście z nich zostało zaprezentowanych na wystawie w stołecznej galerii Zachęta w 1969 r., a następnie opublikowane w książce zatytułowanej Warszawa 1945.
Mimo upływu lat fotografie Sempolińskiego nie utraciły swojej siły i prawdziwości. Są wstrząsającym dokumentem powstania warszawskiego, ale przede wszystkim obrazują siłę zniszczenia, jakie niesie ze sobą każda wojna. W tym uniwersalnym wymiarze można w nich dostrzec swoistą vanitas, czyli przedstawienie ukazujące w sposób metaforyczny kruchość ludzkiego życia i doczesnego świata.
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU