Grupa ludzi sfotografowana przed prowizorycznym schronieniem – zebrali się sami czy fotograf ustawił ich do zdjęcia? Od naciśnięcia migawki minęło ponad 100 lat i wszelkie próby opisania atmosfery tamtej chwili są kruche jak materia fotografii. To szklana płytka pokryta światłoczułą substancją – mieszanką żelatyny i związków srebra.
Zdjęcie wykonał Walery Eljasz-Radzikowski. Znany jako fotograf, ale znacznie bardziej jako malarz i miłośnik Tatr – autor pierwszych przewodników tatrzańskich i popularyzator Zakopanego jeszcze w XIX wieku, czyli w czasach, kiedy spacerowanie po górskich zboczach nie było oczywistą formą wakacyjnej rozrywki. W fotograficznym dorobku Eljasza-Radzikowskiego znajduje się mnóstwo krajobrazów górskich i portretów mieszkańców Podhala. Tym razem mamy do czynienia ze zdjęciem wykonanym w Krakowie.
Fotografia portretowa Walerego Eljasza-Radzikowskiego, fot. Walery Rzewuski, ok. 1870, licencja PD, Muzeum Fotografii w Krakowie, źródło: katalog on-line
W dokumentacji muzealnej zachował się dawny opis tego zdjęcia: „Cyganie przed namiotem na tle Wawelu”. „Cygan” to termin obciążony stereotypami. Słownik języka polskiego podaje, że potocznie mówi się „cygan” „o kimś, kto prowadzi nieustabilizowany lub wędrowny tryb życia, o człowieku mającym śniadą cerę i ciemne włosy, o kimś, kto kłamie i oszukuje”. Nic dziwnego, że Romowie nie chcą, by używano takiego określenia w odniesieniu do ich społeczności – grupy ludzi, wśród których są przecież osoby o bardzo różnych charakterach, przekonaniach i poglądach, reprezentanci różnych zawodów… Niezależnie od przynależności do grup etnicznych czy narodowych ludzie bywają różni, dobrzy i źli. „Rom” to wyraz wybrany przez Romów. Słowo, w którym nie pobrzmiewa bagaż uprzedzeń. W języku romani (romskim) znaczy „człowiek”.
Fotografia grupy Romów, wykonana przez Walerego Eljasza-Radzikowskiego na negatywie żelatynowo-srebrowym o podłożu szklanym, prawdopodobnie 1890, licencja PD, Muzeum Etnograficzne w Krakowie
Romowie to grupa etniczna, która nie posiada własnego kraju. Przez wieki migrowali, również z powodu prześladowań ze strony władz i mieszkańców ziem, na które przybywali. W Polsce w latach sześćdziesiątych XX wieku wprowadzono zakaz przemieszczania się taborami, wymierzony w romskie tradycje. Warto jednak pamiętać, że nawet wcześniej nie wszyscy Romowie żyli w taborach. Jeszcze przed wojną istniały u nas romskie osady, domy i gospodarstwa zakorzenione w lokalnych społecznościach.
Ci spośród Romów, którzy wędrowali, handlowali końmi, zajmowali się wróżbiarstwem i muzykowaniem. Byli znani jako znakomici kowale, ślusarze, stolarze. A także kotlarze, którzy wyrabiali i emaliowali miedziane naczynia i kotły. Profesją tą trudnili się w Polsce Kełderasze (od rumuńskiego căldare – „kocioł”), pochodzący z terenów Mołdawii i Wołoszczyzny, oraz przedstawiciele innych grup, którzy przejęli ten fach.
Zapewne mistrzów tego właśnie rzemiosła widzimy na zdjęciu. Jeden z nich, w grubym fartuchu i czapce, pozuje z młotkiem w ręku. Drugi oddaje się swojemu zajęciu, dlatego jego wizerunek jest rozmazany – ówczesna technologia fotograficzna wymagała od modeli trwania w bezruchu przez kilkadziesiąt sekund. Za plecami i obok głównych bohaterów w kadrze zmieściło się kilkanaście osób obu płci i w różnym wieku, to głównie dzieci. Większość kieruje wzrok w stronę fotografa. Jakie uczucia zdradzają te spojrzenia? Niechęć, zaciekawienie, lęk, dumę, radość?
Cygańska kapela w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą, fot. Benedykt Jerzy Dorys,1931-1932, Biblioteka Narodowa, źródło: Polona
Dzięki portretowi zbiorowemu, wykonanemu ponad 100 lat temu, możemy spojrzeć w oczy ludziom, których z pewnością już nie ma na świecie. Musimy jednak pamiętać, że patrzymy na dzieło fotografa. Zdjęcie nie jest przecież niewinną rejestracją rzeczywistości. Przede wszystkim to efekt czyjegoś spojrzenia, wyboru – tematu i ujęcia. Fotografia stanowi cenne źródło wiedzy, ale nie opowie nam wszystkiego.
Tak się składa, że klisza to nie tylko określenie materiału fotograficznego. W przenośni używamy tego słowa w odniesieniu do stereotypowego pojęcia czy idei, bezrefleksyjnie powielanych sformułowań lub wyobrażeń. Językowe i myślowe klisze, w odróżnieniu od kruchych kliszy fotograficznych, okazują się wyjątkowo trwałe. Bywają zaskakująco odporne na zmiany zachodzące w świecie, wiedzę, indywidualne doświadczenia. Dla takich klisz nie powinno być miejsca w muzeach. Ani w naszych głowach.
Dorota Majkowska-Szajer
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU