Oswoić "Piekielną Maszynę",

czyli kilka słów o fascynacji przemysłem. Parowa maszyna wyciągowa w kolekcji Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu

Przy ulicy Wolności w Zabrzu znajduje się unikalny zabytek techniki górniczej – parowa maszyna wyciągowa zbudowana w 1915 roku przez Eisenhütte Prinz Rudolph w Dülmen. Tego typu maszyn nie zachowało się wiele, zabrzańska to jedna z najstarszych istniejących po dziś dzień, w dodatku jedyna w Polsce wciąż działająca, już jako eksponat muzealny prezentowany turystom. Poznajmy jednak historię tego wynalazku.

 

Pierwsze kopalnie były raczej płytkie, zejście na głębokość większą niż kilkanaście metrów groziło nie tylko utratą dostępu do powietrza, ale też zalaniem korytarzy przez podziemne wody. W czasach antycznych i średniowieczu radzono sobie z tym problemem na różne sposoby, jednak każdy wymagał użycia siły, ludzi bądź koni, żeby wyciągnąć na powierzchnię kubły lub skórzane worki z wodą. Z powodu tego niezbyt wydajnego systemu w owych czasach kopalnie dość często porzucano, gdy napływ wody przekraczał możliwości jej wypompowania.

Budynek maszyny wyciągowej z widoczną wieżą szybową szybu Carnall, fot. M. Naramski, licencja CC BY, dzięki uprzejmości autorki

Na początku XVIII wieku pojawiło się rozwiązanie, które miało zrewolucjonizować górnictwo – maszyna parowa. Pierwszą tego typu konstrukcją był silnik parowy Newcomena, opracowany w 1712 roku. Jego udoskonaloną, a jednocześnie bardziej znaną wersję stanowiła maszyna parowa Jamesa Watta, który w 1763 roku wprowadził kilka poprawek do wcześniejszego wynalazku. W ten sposób został przygotowany grunt pod mającą wkrótce nadejść wielką rewolucję przemysłową. XIX wiek więc nieprzypadkowo jest nazywany „wiekiem pary i elektryczności”.

Kopalnia Królowa Luiza w Zabrzu, przed 1939, fot. Paul Otto Schau, Biblioteka Śląska w Katowicach, żródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa

Kolebką tych przemian gospodarczych stała się Wielka Brytania, jednak po piętach deptały jej Prusy, w których granicach od 1740 roku leżał Górny Śląsk. Pierwsza maszyna parowa na ten teren została sprowadzona z Anglii i w 1788 roku zainstalowana w kopalni srebra „Fryderyk” w Tarnowskich Górach. To maszyna mniej wydajnego systemu Newcomena (wynalazek Watta chroniło jeszcze zbyt wiele drogich patentów), służąca do odwadniania. Do tej pory stosowano tradycyjne pompy wprawiane w ruch dzięki kieratowi końskiemu, ale utrzymanie 120 koni, które obsługiwały trzy kieraty, było bardzo drogie. Dość szybko w hutach w Ozimku i Gliwicach ruszyła rodzima produkcja maszyn parowych, powszechnie instalowanych w różnych zakładach.

Maszyna wyciągowa – jeden z dwóch tłoków, fot. M. Naramski, licencja CC BY, dzięki uprzejmości autorki

Ponad sto lat później, na początku XX wieku, kopalnie miewały już po kilkaset metrów głębokości i coraz większym wyzwaniem stawało się nie tylko odwadnianie, ale też transport ludzi oraz urobku na powierzchnię. Do tego właśnie celu służyła wspomniana na początku zabrzańska maszyna parowa z 1915 roku. Aż do 1990 roku obsługiwała ona liczący 503 metry głębokości szyb Carnall w kopalni węgla kamiennego „Królowa Luiza”. Maszyna miała moc 2 tysięcy koni mechanicznych (dla porównania pierwsza maszyna parowa z Tarnowskich Gór posiadała moc… 1 konia mechanicznego) i pozwalała opuszczać windy z prędkością 10 metrów na sekundę (m/s).

Maszyna wyciągowa – widok z perspektywy operatora, fot. M. Naramski, licencja CC BY, dzięki uprzejmości autorki

W tym okresie maszyny parowe powoli już wychodziły z użycia, ustępując miejsca znacznie lżejszym i bardziej wydajnym konstrukcjom elektrycznym. Zabrzańska maszyna niczym specjalnym się nie wyróżniała, nie była ani pierwsza, ani największa, ale to jej udało się przetrwać zawieruchę dziejową.

Maszyna wyciągowa – koło pędne, fot. M. Naramski, licencja CC BY, dzięki uprzejmości autorki

Po pierwszej górnośląskiej maszynie z Tarnowskich Gór niestety pozostała tylko dokumentacja techniczna. Wiemy jednak, że nazywano ją „Piekielną Maszyną” lub „Maszyną Ogniową”. Na swój sposób tajemnicza, niemal żywa, budziła trudny do zdefiniowania lęk, ale jednocześnie ciekawość. By ją zobaczyć, pielgrzymowali na Górny Śląsk królowie, artyści, literaci, swego wysłannika wysłał nawet sułtan turecki. W 1790 roku maszynę oglądał Johann Wolfgang von Goethe. Inny zwiedzający, C. Seyffert umieścił w Złotej Księdze gości kopalni „Fryderyk” pod datą 8 października 1791 roku takie słowa:

 „Wieczne «Szczęść Boże» życzy z serca Tarnogórzanom i cieszy

się, że mógł oglądać maszynę parową, arcydzieło rozumu ludzkiego”.

 Maszyna wyciągowa – koło pędne, fot. M. Naramski, licencja CC BY, dzięki uprzejmości autorki

Dzięki takim zabytkom, jak maszyna parowa z Zabrza, z tym arcydziełem możemy się zapoznać i my. Maszyna znajduje się pod opieką Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu.

Agata Muszyńska

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

„Niech żyje Zabrze…” Wizyta generała Charles’a de Gaulle’a na Górnym Śląsku

„Cała Polska trzyma kciuki za Górnika”. Udział Górnika Zabrze w finale Pucharu Zdobywców Pucharów największym osiągnięciem polskiej klubowej piłki nożnej

"Barbara Święta o górnikach pamięta". Przedstawienia świętej Barbary w zbiorach Działu Etnologii Miasta Muzeum Historii Katowic

"Diabeł huczy jak smok i na dodatek parą z gęby gwizda", czyli rewolucja technologiczna w łódzkim włókiennictwie – maszyna parowa w zbiorach Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi