Syreny, skorpiony i święty Krzysztof

Dekoracja malarska kościoła pod wezwaniem Świętego Franciszka w Pełcznicy (obecnie Świebodzice)

Na początku XX wieku na Wyspach Brytyjskich przeprowadzono badania, które dowiodły, że w samej Anglii najwięcej zachowanych średniowiecznych malowideł ściennych przedstawia świętego Krzysztofa. Równie wielką popularnością święty ten cieszył się na kontynencie, w tym w Polsce. Zwłaszcza na Dolnym Śląsku zachowało się wiele wspaniałych przedstawień. Jednym z nich jest święty Krzysztof z kościoła pod wezwaniem Świętego Franciszka z Asyżu w Pełcznicy (obecnie Świebodzice). 

 

Czy święty Krzysztof istniał naprawdę? Nie wiemy. Jeśli tak było, musiał żyć i ponieść śmierć męczeńską w III lub IV wieku naszej ery. Legendy zaczęły krążyć dwa stulecia później w Grecji, skąd rozprzestrzeniły się na Zachód. Nie minęło trzysta lat, a Krzysztof stał się jednym z ulubionych świętych średniowiecznej Europy. Po dziś dzień ściany wielu kościołów w całej Europie zdobi wyobrażenie olbrzyma przenoszącego przez rzekę chłopięcego Chrystusa. Dlaczego świętego patrona podróżnych i pielgrzymów ukazywano właśnie w ten sposób?

Święty Krzysztof ukazany na ścianie zewnętrznej kościoła pod wezwaniem Świętego Pawła w Rhäzüns w Szwajcarii, licencja PD, Wikimedia Commons

Jeśli wierzyć legendzie, Krzysztof zapragnął służyć najpotężniejszemu władcy na ziemi. Poszukiwania zawiodły go na służbę diabłu. Jednak bardzo szybko zrozumiał, że jest ktoś potężniejszy, przed kim drży nawet jego pan. Tym kimś był Chrystus. Krzysztof postanowił go odnaleźć. A że nie wiedział, gdzie szukać, udał się po radę do słynącego z mądrości pustelnika. Ten podpowiedział mu, jak zwrócić uwagę Chrystusa. Wykorzystując swą imponującą siłę fizyczną, Krzysztof miał pomagać wędrowcom w niebezpiecznej przeprawie przez rzekę. Pustelnik zapewniał, że służba ta będzie miła Chrystusowi. Krzysztof z radością posłuchał jego rady. I kiedy niestrudzenie pomagał w przeprawie, maleńki chłopiec poprosił go o przeniesienie na drugi brzeg. Krzysztof chętnie wziął go na swe barki. Lecz w miarę niesienia dziecko rosło i rosło, i Krzysztofowi coraz trudniej było je utrzymać. Nie poddał się jednak, póki nie postawił stopy bezpiecznie na suchym lądzie. Wówczas zapytał dziecko, kim jest. Okazało się, że niósł na swych barkach samego Chrystusa.

Święty Krzysztof w mitrze książęcej. Uważany za przedstawienie księcia Bolka II Małego z dynastii Piastów, zdjęcie dzięki uprzejmości Jerzego Głowackiego

Historię tę malowano chętnie na całym kontynencie, od Wysp Brytyjskich, poprzez Europę Środkowo-Wschodnią, kraje alpejskie, po Półwysep Apeniński. W śląskim malarstwie ściennym wyobrażenia świętego Krzysztofa doprowadziły do spopularyzowania motywów zoomorficznych i fantastycznych. Syreny o dwóch ogonach, pół ludzie, pół zwierzęta grający na instrumentach muzycznych, skorpiony – wszystkie one towarzyszyły świętemu w przeprawie przez wodę, czyli przejściu z jednego bytu do drugiego. Miały symbolizować czyhające po drodze grzechy i niebezpieczeństwa. Przedstawienia tego typu zachowały się na przykład w kościołach w Modliszowie, Pieszycach i Świebodzicach (dawniej Pełcznica).

Kościół pod wezwaniem Świętego Franciszka z Asyżu w Świebodzicach, fot. Izabela Marek, licencja CC BY-SA 3.0, Wikimedia Commons

Pełcznicki święty Krzysztof jest o tyle ciekawy, że historycy upatrują w nim kryptoportretu dawnego pana tych ziem, Bolka II Małego. Krzysztof przypomina wyglądem księcia, którego ukazano go na nagrobku w Krzeszowie i na pieczęciach. Typowe wyobrażenie świętego patrona wzbogacono dodatkowo w mitrę książęcą. Historycy sztuki interpretują fresk jako alegorię władcy – chrześcijanina, który jak święty Krzysztof otaczał opieką wiernych i pomagał im pokonać zło. Przeciwieństwo dobra w postaci syren, skorpionów i innych fantastycznych stworzeń kłębi się u stóp świętego. Początki pełcznickiego kościoła wiążą się z Piastami. Dekoracja malarska i wystrój wnętrza świątyni każą upatrywać fundatorów w osobach księcia Bolka i jego małżonki, Agnieszki z Habsburgów. Malowidła przypominają stylem podobne zachowane w Austrii, skąd pochodziła księżna. W 1386 roku właścicielką Świebodzic wraz z rozległymi majątkami wokół Książa została Elżbiecie von Parchwitz, domniemana córka Bolka i Agnieszki.

Rekonstrukcja barwna nagrobka Bolka II Małego w opactwie w Krzeszowie, licencja PD, Wikimedia Commons

Obecnie kościół mieści się w administracyjnych granicach innej części Świebodzic – Cierni. W średniowieczu Ciernie i Pełcznica sąsiadowały ze sobą. Kościół wzniesiono tuż przy granicy. Potem nastąpiły przesunięcie granic obu wsi i rozrost miasteczka, na skutek czego kościół znalazł się w Cierniach.

Katarzyna Ogrodnik-Fujcik

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

Bezpieczne schronienie. Luterańska świątynia w Szlichtyngowej jako pierwszy kościół graniczny na ziemi wschowskiej

Prawosławni goście w gotyckiej kaplicy. Freski z kaplicy Trójcy Świętej w Muzeum Narodowym w Lublinie

Świątynia jak forteca. Kościół Żłóbka Chrystusa – pierwszy wielkopolski Dom Boży dla luteranów

Spór o pomnik świętego w protestanckim mieście. Interwencja królewska w sprawie figury świętego Jana Nepomucena we Wschowie

Unikatowe świadectwo kultury pielgrzymkowej śląskich luteranów w czasie rekatolicyzacji. Malowidło "Jezus z uczniami w drodze do Emaus" z 1685 roku na drzwiach kościoła w Pogorzeliskach

Pogromca Maurów – "Santiago Matamoros". Święty Jakub Starej Góry

Włoska przygoda. Cesarska koronacja Anny świdnickiej w Rzymie

Gdzie Góry Wałbrzyskie spotykają Góry Sowie. Zamek Grodno

 

Wielki Mały Książę. O nagrobku Bolka II świdnickiego w opactwie pocysterskim w Krzeszowie