MS "Chrobry"

Transatlantyk, który dostał się do polskiej literatury

Transatlantyki przemawiają do wyobraźni twórców, wystarczy wspomnieć o zatonięciu „Titanica” i jego wpływie na kulturę masową. Losy polskiego transatlantyku poruszyły wyobraźnię dwóch polskich twórców. „Chrobry” w 1939 roku przewiózł do Ameryki Witolda Gombrowicza, ratując go przed II wojną światową. Pisarz odwdzięczył się mu w sposób niezwykle przekorny, pisząc powieść Transatlantyk. Gdy „Chrobry” kończył swą służbę wśród płomieni i wybuchów, z jego pokładu zszedł Karol Olgierd Borchardt. Dzięki niemu ostatnie chwile polskiego transatlantyku znalazły miejsce w naszej literaturze.

 

MS „Chrobry” należał do drugiego pokolenia polskich transatlantyków. Skrót MS (motor ship) oznaczał statek napędzany silnikiem spalinowym, w przeciwieństwie do pierwszych transatlantyków, które były wprawiane w ruch maszyną parową. „Chrobry” został zbudowany w duńskiej stoczni w Nakskov. Miał wyporność 15 250 ton i 150 metrów długości. Załoga liczyła 264 osoby, z tego połowę stanowili stewardzi zajmujący się ponad 1100 pasażerami. Spośród nich 44 osoby przebywały w kajutach I klasy, z łazienką i „urządzeniami termowentylacyjnymi”, czyli klimatyzacją w każdej. W III klasie kajuty były 2–4-osobowe z umywalkami. Mogły pomieścić 250 pasażerów. Korzystali oni ze wspólnych natrysków. Najwięcej wyznaczono miejsc „emigranckich” – ponad 800 w salach dziesięcioosobowych na najniższym pokładzie pasażerskim. Powietrze odświeżano przez nasycenie ozonem. Zarówno pasażerowie I, jak i III klasy mieli do dyspozycji basen pływacki. Na statku znajdował się także szpital.

„Chrobry” schodzi z pochylni. Na dziobie widoczny orzeł piastowski, polona.pl

„Chrobry” przewoził również towary, w tym mienie emigrantów. Był to statek pomyślany głównie dla polskich emigrantów do Ameryki Południowej, która wydawała się najbardziej obiecującym terenem polskiego osadnictwa rolniczego.

Linie żeglugowe miały wówczas w zwyczaju zapraszanie dziennikarzy, artystów i sportowców na pokład transatlantyków także po to, aby urozmaicić życie towarzyskie podczas dwutygodniowej podróży. W dziewiczym rejsie „Chrobrego” w takim charakterze wziął udział Witold Gombrowicz, znany wówczas głównie jako autor Ferdydurke i redaktor „Kuriera Porannego”. 22 sierpnia 1939 roku zszedł na ląd w Buenos Aires. Jego powieść Transatlantyk ma niewiele wspólnego z losami „Chrobrego”, poza tym, że statek przeniósł do Nowego Świata stary, polski świat. Zetknięcie to stanowi kanwę utworu.

Wnętrza I klasy bliźniaczej jednostki MS „Sobieski”, polona.pl

„Chrobry” wrócił do Europy pogrążonej w wojnie, gdzie przerobiono go na transporter wojska. Jako taki uczestniczył w kampanii norweskiej z Karolem Olgierdem Borchardtem jako starszym oficerem na pokładzie. 14 maja 1940 roku został zbombardowany przez niemieckie lotnictwo.

Wnętrza III klasy bliźniaczej jednostki MS „Sobieski”, polona.pl

„Chrobry nie miał wad. Wszystko na nim było dobre, każda praca była łatwa – z ładunkiem i z pasażerami. Trzymał się każdej fali, jak żaden z naszych transatlantyków. Manewrował jakby wyłącznie do manewrów go zbudowano. Był najbardziej udanym statkiem naszej floty” – tak opisał go Borchardt, wspominając dzień, w którym „Chrobry” został zbombardowany. Trudno było go zniszczyć, co umożliwiło uratowanie się większości załogi i przewożonych irlandzkich gwardzistów. Borchardt został odznaczony za udział w akcji ratunkowej Krzyżem Walecznych.

Michał Zarychta

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook
Polska wizytówka, czyli wnętrze transatlantyku MS „Piłsudski” na fotografii z Muzeum Emigracji w Gdyni
Skumbria po turecku, majonez z raków i Meringues a la Chantilly, czyli hity kart dań na polskich transatlantykach ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni

Król polskiej floty. MS „Batory” ― komfortowy transatlantyk bohaterem wojennych konwojów