Marzenia o Zamku

Koncepcje odbudowy rezydencji królewskiej w powojennej Warszawie

„A my to jednak odbudujemy” – powiedział profesor Jan Zachwatowicz na gruzach Starego Miasta w Warszawie. Położone nieopodal rumowisko zasypanych piwnic z nielicznymi fragmentami murów w niczym nie przypominało dawnej rezydencji królów. Mimo to Zamek Królewski w Warszawie również zamierzano odbudować!

 

Po II wojnie światowej dyskutowano o zasadności odbudowy doszczętnie zniszczonych pomników kultury polskiej. Radykalne głosy nawoływały do pozostawienia krajobrazu katastrofy ku przestrodze, jako symbolu barbarzyństwa. Ścierały się także dwa stronnictwa, nazywane złośliwie „modernizatorami” i „zabytkowiczami”. Pierwsze tworzyli architekci gotowi „projektować swobodnie, w myśl najśmielszych teorii urbanistycznych”, drugie – część środowiska konserwatorów i historyków sztuki, godzących się na odejście od utrwalonej już w XIX wieku konserwatorskiej doktryny.

Profesor Stanisław Lorenz, „Kronika Warszawy”, 1978, nr 4/36, s. 18, licencja PD, Wikimedia Commons

„Poczucie odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń domaga się odbudowy tego, co nam zniszczono, odbudowy pełnej, świadomej tragizmu popełnianego fałszu konserwatorskiego” – mówił w 1945 roku w Krakowie profesor Jan Zachwatowicz. Autor koncepcji Starego Miasta, pracownik Biura Odbudowy Stolicy i – do 1951 roku – Generalny Konserwator Zabytków, od początku był orędownikiem przywrócenia Zamku Królewskiego Warszawie. Podobnie Stanisław Lorentz – zasłużony dyrektor Muzeum Narodowego, który we wrześniu 1939 roku i podczas całej okupacji niemieckiej brał czynny udział w ratowaniu wyposażenia rezydencji królów – dowodził, iż ze względu na ilość zachowanych fragmentów i detali architektonicznych „będzie to dawny Zamek odtworzony z uratowanych elementów, a nie jego kopia”.

Jan Zachwatowicz, profesor Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej, 1950–1956, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Powołana zaledwie miesiąc po zakończeniu II wojny światowej Pracownia Odbudowy Zamku przez cztery lata gromadziła dokumentację i prowadziła prace projektowe, zrekonstruowała nawet Bramę Grodzką, choć wciąż brakowało oficjalnej aprobaty władz państwowych. Łatwo wchodzono w konflikty z ambitnymi architektami „nowej” stolicy, zwłaszcza z zespołem budowniczych Trasy W-Z, utyskującym na konieczność „zwalczania oporów zabytkowiczów” przy wytyczaniu arterii komunikacyjnej.

Przedwojenny widok Zamku Królewskiego wraz z kolumną Zygmunta, 1938, Narodowe Archiwum Cyfrowe

2 lipca 1949 roku Sejm Ustawodawczy przyjął uchwałę w sprawie odbudowy Zamku. Akt był wynikiem wcześniejszej decyzji Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (KC PZPR), podjętej nie wskutek zabiegów konserwatorów, a dzięki wpływom Józefa Sigalina i podległej mu Pracowni W-Z. Przyszły Naczelny Architekt Warszawy doskonale rozumiał potrzebę nadania zamiarom odpowiedniej formy. 8 maja, podczas specjalnej audiencji, złożył na ręce prezydenta Bolesława Bieruta obszerny, programowy memoriał opatrzony pozytywną opinią sowieckich architektów, uzyskaną na naradach w samej Moskwie. Zachwatowicz i Lorentz musieli wyrazić poparcie i – mimo oczywistych obaw – gotowość do współpracy. Ta okazała się niemal niemożliwa. Po półroczu męczących konsultacji wykonanie ostatecznego projektu zlecono konserwatorom, a Sigalin musiał się wycofać.

Zniszczony Zamek Królewski w Warszawie, 1939, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Na czele Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego stanął premier Józef Cyrankiewicz. Termin zakończenia prac, przewidziany w uchwale na 1954 rok, naglił. Kreślono kolejne, alternatywne szkice, jednak budowy, z niejasnych przyczyn, nie rozpoczęto. Wiadomo, że I sekretarz KC PZPR Bierut nie był zadowolony z koncepcji grupy kierowanej przez Zachwatowicza, zwłaszcza w kwestii wnętrz przeznaczonych na jego gabinet i biuro. W 1953 roku oświadczył, iż „strupieszałe podejście konserwatorskie budzi ostre zastrzeżenia” i zdecydował o ogłoszeniu zamkniętego konkursu bez udziału „rekonstruktorów”. Dwie dekady później Jan Nowak-Jeziorański na falach Radia Wolna Europa wskazywał jako powód zaniechania prac tajny sprzeciw Związku Radzieckiego. Jedyną przesłanką przemawiającą za wiarygodnością tej wersji są formułowane w owym czasie przez sowieckich architektów propozycje wzniesienia między innymi na miejscu Zamku jednego z wysokościowców mających stanowić dopełnienie Pałacu Kultury i Nauki imienia Józefa Stalina.

Zrujnowane budynki na Starym Mieście na ulicy Świętojańskiej; z lewej widoczne ruiny katedry Świętego Jana, 1945, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wspomniany konkurs rozstrzygnięto w 1955 roku. Zwyciężył, bez zgody na realizację, projekt Jana Bogusławskiego. Przewidywał podniesienie wysokości bryły o 2,5 metra, zachowanie historycznego kształtu i odtworzenie wnętrz stanisławowskich jako przestrzeni muzealnej i reprezentacyjnej. Nadzieje na rychłą odbudowę odżyły ponownie po odwilży październikowej. Działalność rozpoczęła Pracownia Architektoniczna „Zamek”, dzięki staraniom Lorentza i Zachwatowicza wyremontowano Bibliotekę Królewską i gotyckie piwnice. Niespodziewany kres nadszedł w 1961 roku. Na mocy decyzji władz partyjnych wszelkie prace projektowe wstrzymano i zamknięto Pracownię. Decydujący okazał się głos Władysława Gomułki. „Nigdy nie byłem i nie będę zwolennikiem odbudowy Zamku. […] Zamek warszawski nie jest symbolem państwowości polskiej. Jest natomiast symbolem zguby” – miał powiedzieć I sekretarz już po utracie władzy. Wyłożony płytami kamiennymi, wyposażony w betonowe klomby i ławki plac Zamkowy, sąsiadujący z fragmentami ruin, pozostawiono na kolejne 10 lat…

Ewa Olkuśnik

 

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

Socrealistyczna komedia promuje odbudowę Warszawy. "Przygoda na Mariensztacie" w reżyserii Leonarda Buczkowskiego

Krzycząca cisza. Fotografie zburzonej Warszawy Leonarda Sempolińskiego w Muzeum Sztuki w Łodzi

Most nadziei. Przeprawa przez Wisłę w powojennej Warszawie w obiektywie Zofii Chomętowskiej, w zbiorach Muzeum Warszawy

CICHOCIEMNY ODBUDOWUJE WARSZAWĘ. Dzieje Stanisława Jankowskiego „Agatona”

Wielki budowniczy stolicy – człowiek Stalina. Portret Bolesława Bieruta z Muzeum Warszawy