Polacy w czasie okupacji wykazywali się niezwykłą pomysłowością. Jedno z ciekawszych rozwiązań stanowiły riksze, czyli rowerowe taksówki. Na początku trudno było się do nich przyzwyczaić. Uważano je za egzotyczny środek transportu. Szybko jednak stały się one jednym z symboli życia codziennego podczas II wojny światowej.
Na początku okupacji niemieckiej z ulic polskich miast zniknęły prawie całkowicie prywatne samochody i ciężarówki. Wszystkie zostały zarekwirowane na rzecz wojska, a benzyna stanowiła towar ściśle reglamentowany. Z tego względu nie jeździły również autobusy i taksówki. Głównym środkiem transportu w większości dużych miast, takich jak Warszawa, Kraków czy Lwów, pozostały tramwaje. Jednak były one przepełnione, a ich liczba zdecydowanie niewystarczająca. Powstało zapotrzebowanie na alternatywne sposoby przewozu.
Riksza w Krakowie, 1941, Narodowe Archiwum Cyfrowe
Pierwsze riksze pojawiły się wiosną 1940 roku w Warszawie. Były to wózki rowerowe, podobne do tych używanych przed wojną do przewożenia różnych towarów. Jednak zamiast skrzyni z przodu miały dwuosobowe wygodne siedzenie. Posiadały również zamontowany taksometr, który liczył przejechane kilometry. Pierwsze riksze stanowiły najczęściej prowizoryczne konstrukcje. Z czasem Niemcy zainteresowali się produkowaniem ich na większą skalę i zaczęły być wykonywane w fabrykach. O tych unowocześnieniach pisano w okupacyjnej gazecie „Nowy Kurier Warszawski”: „W krótkim czasie 6 miesięcy taksówka rowerowa uległa różnym zmianom i z produkcji domowej przeszła na fabryczną, toteż obecnie różni się od swego pierwszego wydania tak, jak dzisiejszy samochód od pierwszego Forda. Linie jej nabrały elegancji, urządzenia wygody i komfortu. Można dziś spotkać riksze o nowoczesnych siedzeniach gumowych, materacach ze skórzanym oparciem, z podnóżkami, z oparciem na plecy, ramiona, z daszkiem i przykryciami na nogi od deszczu”.
Początkowo riksze budziły opory. Ludzie uważali je za coś prowizorycznego i dziwnego. Z czasem coraz więcej chętnych zaczęło korzystać z usług nietypowej taksówki. W Warszawie stały się modne przejażdżki po Alejach Ujazdowskich do Belwederu, dużo riksz jeździło również w getcie. W Krakowie ten środek lokomocji pojawił się późno, bo dopiero jesienią 1941 roku i niezbyt się rozpowszechnił. Postój riksz znajdował się tam przy wylocie ulicy Świętego Jana.
Posiadanie taksówki rowerowej, podobnie jak zwykłego roweru, wymagało rejestracji – każdy pojazd otrzymywał swój numer. Była też ustalona taryfa za kilometr, jednak najczęściej jej nie przestrzegano. Riksze zdecydowanie największą popularność zdobyły w Warszawie, gdzie w szczytowym momencie zostały zarejestrowane 402 sztuki. Jednak to wcale nie tak wiele, jeśli porównać tę liczbę z dorożkami konnymi (613) czy zwykłymi wózkami rowerowymi, również podlegającymi rejestracji, a tych było maksymalnie 552.
Riksza w Warszawie, 1940, Narodowe Archiwum Cyfrowe
Jeżdżenie taksówką rowerową uważano za dobry sposób na zarobek w ciężkich czasach okupacyjnych. Rikszę prowadzili często sportowcy, gdyż to zajęcie wymagało bycia w dobrej kondycji, studenci, członkowie konspiracji, między innymi znany z Kamieni na szaniec Alek Dawidowski. Riksza jako środek transportu miała ogromne znacznie w życiu okupowanego miasta. Służyła do przewozu towarów, często do szmuglu większej ilości żywności. Nieraz bywała również pomocna w działaniach konspiracyjnych – transportowano w niej broń czy podziemną prasę („bibułę”).
Joanna Mruk
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU