„Kacze skrzydła”, „krawatto”, „manior” – te tajemnicze słowa odnoszą się do ekscentrycznej mody, która zapanowała w powojennej Polsce. Specyficzny strój, słownictwo, a nawet sposób chodzenia wyróżniały zbuntowanych młodych ludzi na tle szarzyzny ówczesnych ulic. Tak zwani bikiniarze już swoim wyglądem stanowili wyzwanie dla komunistów, którzy zwalczali ich, jak mogli.
Sytuacja w Polsce po II wojnie światowej nie sprzyjała modzie. W zniszczonym kraju powoli ruszała produkcja przemysłowa, ciężko było zaopatrzyć się w tkaniny i nowe ubrania. W stalinizmie zwalczano wszelką oryginalność w stroju. Zbytnia elegancja negatywnie kojarzyła się z czasami przedwojennymi i burżuazyjnymi upodobaniami. Ubieranie się według najnowszej zachodniej mody mogło spowodować nawet oskarżenie o szpiegostwo. W opozycji do tej odgórnie narzuconej szarzyzny pojawili się bikiniarze. Byli to przeważnie młodzi ludzie uwielbiający słuchać jazzu, zainteresowani kulturą amerykańską, pragnący wyróżniać się strojem i nieszablonowym zachowaniem. Chcieli spędzać czas tak jak ich zachodni rówieśnicy – chodzić do kina na westerny, czytać komiksy, tańczyć zakazane na oficjalnych potańcówkach boogie-woogie. Nazwa tej subkultury pochodzi od atolu Bikini, na którym Amerykanie dokonywali próbnych wybuchów bomb atomowych.
Moda socrealizmu, w tle pole uprawne i fabryczne kominy, „Świat Mody”, 1952, nr 11, zbiory autorki
Pierwszym wyróżnikiem bikiniarza był jego ubiór, a symbolem – krawat nazywany „krawatto”. Im bardziej jaskrawy i oryginalny, tym lepiej. Ulubione obrazki na krawatach bikiniarzy stanowiły palma i opalająca się pod nią dziewczyna w bikini. Pojawiały się również przedstawienia eksplozji bomby atomowej. Niektórzy bikiniarze sami malowali na krawatach pożądane motywy: palmy, małpy, węże, jachty. Noszono szeroką marynarkę z rozbudowanymi ramionami, zwaną maniorem. Pod marynarkę zakładano kolorową koszulę w szalone wzory, na przykład nagie gejsze. Spodnie musiały być bardzo wąskie, zaprasowane w kant, z podwiniętą nogawką, która odsłaniała kolorową skarpetkę w paski w kontrastowych kolorach. Ulubione były żółto-zielone, nazywane szczypiorkiem na jajecznicy. Dopełnienie stanowiły zamszowe jasne buty, ze względu na swój toporny kształt zwane bombowcami. Podeszwa butów była niezwykle gruba, kauczukowa, tak zwana słonina. Z powodu trudności z zakupem takich butów radzono sobie inaczej, dorabiając podeszwę u szewca. Na głowie bikiniarze nosili duże kapelusze typu naleśnik, założone na starannie ułożoną fryzurę. Długie włosy zaczesywano do tyłu, opadały one na kark, co tworzyło tak zwane kacze skrzydła.
Wśród bikiniarzy były również kobiety, na które mówiono kociaki. Miały one bardziej różnorodny strój, ale przede wszystkim wyróżniały je elegancja i uwielbienie dla zachodniej mody. Nosiły więc szerokie, szyte z koła spódnice z halkami. Często, zwłaszcza studentki Akademii Sztuk Pięknych, malowały je same w różnobarwne wzory. Pojawiały się też bardzo wąskie spódnice z długim rozcięciem. Noszono obcisłe, bluzki i sweterki z dużym dekoltem. Dopełnieniem kreacji były nylonowe pończochy, niezwykle pożądany i drogi towar w tym czasie. Niekiedy kobiety zakładały spodnie i skórzane kurtki. Kociaki w okresie, kiedy większość kobiet nosiła krótkie, starannie ułożone loki, czesały się w prosty koński ogon. Większość ubrań pochodziła z paczek przesyłanych do Polski z Ameryki. Używanymi ubraniami handlowano na bazarach – w ulubionym miejscu zakupów ówczesnych elegantek.
Skromne męskie garnitury, w tle rysunki przedstawiające odbudowywaną Warszawę, „Świat Mody”, 1952, nr 11, zbiory autorki
Władze komunistyczne zwalczały bikiniarzy poprzez propagandę, ale również represje, takie jak aresztowania i pobicia. W czasie gdy komuniści nieprzerwanie straszyli społeczeństwo wojną z krajami zza żelaznej kurtyny, uwielbienie bikiniarzy dla Stanów Zjednoczonych zostało uznane za wrogą postawę. Oskarżano ich o szpiegostwo, miganie się od pracy i szkoły, próżność, pijaństwo, chuligaństwo, złodziejstwo. Przeciwstawiano ich młodym ludziom ze Związku Młodzieży Polskiej, którzy mieli być przyszłością dopiero co powstałej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
Joanna Mruk
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU