Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku coraz częściej starano się zerwać z szablonowością polskich filmów. Filmowcy szukali nowych tematów, a akcję osadzano w niewyzyskanych jeszcze przez kino obszarach. Jedną z takich prób był film Leonarda Buczkowskiego Szyb L-23, którego akcja toczy się w kopalni nafty.
Film Buczkowskiego opowiada historię dwóch przyjaciół: Antka – szlifierza z huty szkła oraz Jerzego – wiertacza pracującego przy wydobyciu nafty. Obaj konkurują o względy Baśki, córki wiertacza, który odkrył nowe źródło i próbuje niezależnie od pobliskiej kopalni wybudować szyb naftowy. Antek bardzo kocha dziewczynę, jednak Jerzy jest przystojniejszy, bardziej elegancki i to ku niemu początkowo kierują się uczucia Baśki. Po wielu perypetiach i nie całkiem uczciwych próbach zdobycia ukochanej Antek ratuje z pożaru szybu Jerzego oraz ojca Baśki. Tym heroicznym czynem ostatecznie zdobywa serce ukochanej, a Jerzy, nie chcąc stać na ich drodze, usuwa się.
Pożar szybu naftowego w filmie Szyb L-23, „Ilustracja Polska”, 1932, nr 4, s. 22
Film wpisywał się w trend prezentowania na ekranie piękna mało znanych zakątków Polski. Zdjęcia wykonano między innymi w zagłębiu naftowym w okolicach Krosna na Podkarpaciu. W filmie można było zobaczyć liczne szyby naftowe oraz wnętrze działającej przy tamtejszej hucie szkła pracowni szlifierskiej, w której wytwarzano kryształy. W ten sposób dyskretnie osiągano jeszcze jeden cel propagandowy: podprogowe ukazywanie potęgi przemysłowej i gospodarczej Polski.
Wiesław Gawlikowski jako Jaracz i Barbara Orwid jako Baśka, jego córka w jednej ze scen filmu, 1931, Narodowe Archiwum Cyfrowe
Kulminacyjny moment to scena pożaru w kopalni nafty. Do jej realizacji zbudowano atrapę szybu naftowego, którą następnie podpalono. Aby wzbudzić zainteresowanie filmem, jeszcze w trakcie nagrywania w prasie pojawiły się pogłoski o rzekomym autentycznym pożarze podczas kręcenia tej sceny.
Adam Dobosz jako Antek w pracowni szlifierskiej w filmie Szyb L-23, „Ilustracja Polska”, 1932, nr 4, s. 23
W głównych rolach wystąpili Barbara Orwid (Baśka), Jerzy Marr (Jerzy) oraz Adam Dobosz (Antek). Zwłaszcza uczestnictwo tego ostatniego okazało się dużą atrakcją dla publiczności. Dobosz wówczas był znanym śpiewakiem operowym. W początkach kina dźwiękowego (a w Polsce rok 1932 należy do tego okresu) udział popularnych pieśniarzy i śpiewaków stanowił dodatkowy walor. Szyb L-23 stał się ekranowym debiutem Dobosza.
Jerzy Marr jako Jerzy i Barbara Orwid jako Baśka, córka wiertacza Jaracza w jednej ze scen filmu, 1931, Narodowe Archiwum Cyfrowe
Niestety artysta nie podołał wymogom kapryśnego medium, czyli wczesnego kina dźwiękowego, i nigdy już nie powierzono mu żadnej znaczącej roli w filmie. Orwid, wówczas początkującą aktorkę, publiczność znała z filmu Gwiaździsta eskadra z 1930 roku, natomiast Marr to jeden z najpopularniejszych amantów młodego pokolenia, mający na koncie kilkanaście ról, w tym głównych między innymi w filmach Zew morza czy Tajemnica starego rodu. Wiele kontrowersji budził fakt, że parę kochanków grała dwójka aktorów, którzy w rzeczywistości byli… przyrodnim rodzeństwem.
Jerzy Marr i Baśka Orwid, „Kino”, 1930, nr 34, s. 4
W tym okresie do warstwy dźwiękowej przykładano dużą, może nawet przesadnie dużą wagę. Ilustrację muzyczną do pierwszych polskich filmów dźwiękowych zamawiano u najwybitniejszych kompozytorów tej rangi co Ludomir Różycki, Grzegorz Fitelberg czy Jan Maklakiewicz. Muzykę do Szybu L-23 powierzono Henrykowi Warsowi, który dwa lata wcześniej bardzo dobrze sprawdził się jako kompozytor w filmie Na Sybir. Poza śpiewakiem Doboszem udział w udźwiękowieniu miał także popularny wówczas kwartet wokalny Chór Warsa.
Barbara Orwid jako Baśka, córka wiertacza Jaracza (z lewej), Jerzy Marr jako Jerzy (w środku) i Wiesław Gawlikowski jako Jaracz, ojciec Baśki w jednej ze scen filmu, 1931, Narodowe Archwium Cyfrowe
Mimo atrakcyjnej obsady, nieszablonowego tematu i ciekawych plenerów film nie spełnił oczekiwań publiczności ani krytyki. Zarzucano mu zupełny brak reżyserii i mierne aktorstwo – chwalono jedynie Wiesława Gawlikowskiego, grającego rolę ojca Baśki. Stefania Heymanowa, jedna z bardziej uznanych krytyczek tamtych czasów, swoją recenzję na łamach „Bluszcza” podsumowała w następujący sposób: „Kilka miłych pleain’air’ów – to jeszcze nie jest film, a parę piosenek i jeden niemądry djalog – to jeszcze nie jest film dźwiękowy”.
Prezydent RP Ignacy Mościcki (4. z lewej w 1. rzędzie) w towarzystwie aktorów i ekipy filmowej. Widoczni m.in. Barbara Orwid (5. z lewej w 1. rzędzie), Jerzy Marr (w 2. rzędzie, na lewo od prezydenta), powieściopisarz Jerzy Kossowski (1. z lewej w 1. rzędzie), kompozytor Henryk Wars (6. z lewej w 1. rzędzie), 1932, Narodowe Archiwum Cyfrowe
Ciężko ocenić, na ile krytyka miała rację. Dziś widzowie właściwie nie znają tego filmu. Do naszych czasów zachował się jedynie 12-minutowy fragment, obecnie przechowywany w zbiorach Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego.
Michał Pieńkowski
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU