A ja sobie gram na gramofonie-Emil Kubala i jego pasje

Historia gramofonu z Muzeum Niepodległości w Myślenicach

 Muzykę uwielbia większość ludzi na świecie. Sama kocham śpiewać i tańczyć. Już nawet moja dwuletnia siostra zna największe przeboje dziecięce. Mama też często coś nuci, a babcia nie stroni od hitów lat 70. i 80. Miłość do muzyki to jednak nie wymysł współczesny - słuchano jej od zawsze, choć za pomocą innych urządzeń niż dzisiaj. Śladem tej pasji jest gramofon ze zbiorów Muzeum Niepodległości w Myślenicach. Należał on do Emila Kubali, działacza społecznego z Myślenic, żyjącego na przełomie XIX i XX wieku.

Gramofon obecnie już nie działa, jednak za życia właściciela był często używany, bowiem Emil Kubala uwielbiał muzykę. Kochał sztukę i brał czynny udział w życiu kulturalnym miasta. W zaciszu domowym, pogrążony w zadumie, pochylony nad książką, Kubala odpoczywał przy dźwiękach ulubionych melodii. Repertuar był różnorodny i zależał oczywiście od nastroju - zapewne sąsiedzi mogli się domyślać jego samopoczucia po tym, czy akurat dobiegał z jego domu awangardowy jazz, piosenki Mieczysława Fogga, Eugeniusza Bodo czy melodie Fryderyka Chopina.

Gramofon, 1930, fot. Dorota Ostafin, Muzeum Niepodległości w Myślenicach

Po czym odpoczywał Emil Kubala? Jego dzień wypełniony był intensywną pracą urzędnika państwowego i działacza społecznego. Urodził się 25 lipca 1880 roku, a zmarł 8 lipca 1955 roku (brakowało mu więc zaledwie 17 dni do 75. urodzin). Był magistrem prawa, radcą skarbowym oraz pracownikiem Wydziału Kultury Starostwa Powiatowego w Myślenicach w latach 1932-1935. Wraz z doktorem Tadeuszem Prus-Wiśniowskim, Stefanem Bałukiem i Marią Osobliwą w 1928 roku zorganizował Myślenicki Oddział Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego Ziemi Myślenickiej i został jego prezesem. Największą pasją Kubali było dokumentowanie przeszłości historycznej Myślenic. Zgromadził ją w tak zwanych „Tekach Kubali”. Miłość do historii regionu sprawiła, że wspólnie z kilkorgiem działaczy zainicjował powołanie Muzeum Regionalnego Ziemi Myślenickiej (otwartego w 1929 roku) i został jego pierwszym prezesem. Był człowiekiem wszechstronnie utalentowanym i niezwykle aktywnym społecznie – to słowa, którymi można podsumować życie Kubali.

Gramofon, który znajdował się w jego domu, to nie tylko ślad po wielkiej pasji wielkiego człowieka, ale też świadek rewolucji, którą na przełomie XIX i XX wieku wprowadziło to urządzenie w obyczaje związane ze słuchaniem muzyki. Pierwszy taki obiekt skonstruował Thomas Alva Edison w 1877 roku (nasz eksponat powstał w 1930 roku w Wielkiej Brytanii). Gramofon, zwany także w Polsce adapterem, służy do odtwarzania dźwięku zapisanego na płytach. Ma kształt prostopadłościanu, a najbardziej rzucającą się w oczy częścią jest mosiężna tuba rezonansowa. Jest ona ozdobiona motywami kwiatowymi i ma falowane brzegi. Sama tuba jednak na niewiele by się zdała – gramofon składa się jeszcze z mahoniowej obudowy (z barwionego drewna), której rogi ozdobione są zaokrąglonymi kolumnami, korbki i tuby. U góry tego prostopadłościanu położona jest nieco szersza, także wykonana z drewna płyta, a na niej umieszczony jest talerz (ale nie taki do podawania posiłków). I to na takim obrotowym talerzu kładziono płytę gramofonową. Gdyby jednak ktoś myślał, że gramofon to urządzenie automatyczne, to niestety myli się bardzo – początkowo dźwięk powstawał przez nakręcenie mechanizmu za pomocą korbki. Po lewej stronie gramofonu widać element, który odpowiada za określanie tempa słuchanej muzyki.

Indeks studencki Emila Kubali, 1900, fot. Dorota Ostafin, Muzeum Niepodległości w Myślenicach

Mimo konieczności kręcenia korbką, gramofon zmienił bezpowrotnie przyzwyczajenia związane z odbiorem muzyki. Wynalazek umożliwił odbiór domowy, indywidualny, kontrolowany przez samego użytkownika, dający mu swobodę dostępu do muzyki poza salą koncertową. Radykalnie także zmienił model rynku muzycznego. Odtąd był on nastawiony na zysk - przekształcił muzyków z artystów występujących przede wszystkim na żywo w artystów nagrywających w studiu. Gramofon oznaczał narodziny branży fonograficznej, umożliwiając jej rozwój na masową skalę i tworząc nowy model konsumpcji muzyki: masowy, domowy i zależny jedynie od woli słuchającego. Urządzenie pojawiło się w wierszach, śpiewał o nim także Mieczysław Fogg. Jego piosenka A ja sobie gram na gramofonie została nagrana jako reklamówka wytwórni "Syrena Electro".

Dorota Ostafin, Reprodukcja fotografii Emila Kubali z żoną Zofią przed domem rodzinnym, Muzeum Niepodległości w Myślenicach

Na naszym gramofonie jest jeszcze jeden intrygujący element: słowa „His Master’s Voice” i biały terier słuchający w skupieniu gramofonu. To nazwa i logo firmy produkcyjnej, umieszczone na froncie obudowy. Mało osób wie, ale znak ten ma nietuzinkową historię. Terier wabi się Nipper. Jego pan, Mark Barnard, uwielbiał gramofony i używał ich do nagrywania swojego głosu. Gdy zmarł, jego brat włączył jedno z takich nagrań. Wówczas Nipper podszedł i w skupieniu nasłuchiwał głosu swojego właściciela, a gdy dźwięk skończył się - zawył z tęsknoty. Tak oto niepozorny gramofon w Muzeum w Myślenicach przypomina o dwóch wielkich miłościach: miłości Emila Kubali do muzyki oraz miłości psa do swojego pana.


 Oliwia Pająk

 pod kierunkiem Doroty Ostafin

Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Harbutowicach

Powrót
drukuj wyślij facebook