Straszydło z ciemnego pokoju

Sztuczna ręka w Muzeum Miejskim w Tuchowie

Odwiedzając Muzeum Miejskie w Tuchowie znajdziecie izbę, w której honorowe miejsce zajmuje proteza ręki. Szaro-brązowa, trochę straszna, sprawia wrażenie, jakby miała zaraz zacisnąć się na dłoni, przywitać i zachęcić do posłuchania przejmującej historii.

 

Eksponat wykonany jest z drewna, metalu oraz skóry. Wnętrze protezy jest puste - być może po to, aby sztuczna kończyna była lekka. Przy barku doszyto rzemienie oraz klamry zrobione z metalu, umożliwiające połączenie protezy z ciałem. Do kogo należał ten nietypowy przedmiot? Ręka była własnością Franciszka Krzemienia, żyjącego w latach 1885–1961 mieszkańca sąsiadującej z Tuchowem wsi Karwodrza. Urodził się on w ciężkich dla Polaków czasach zaborów. Tuchów oraz Karwodrza znajdowały się pod panowaniem austriackim. Gdy wybuchła I wojna światowa, zwana Wielką Wojną, zmobilizowano około 70 milionów żołnierzy. W szeregi armii państw zaborczych powołano około 3 380 tysięcy Polaków, najwięcej, bo aż 1400 tysięcy do armii austro-węgierskiej, do której trafił także Franciszek Krzemień. Był on żołnierzem 57. pułku piechoty z Tarnowa i wziął udział w walkach na Bałkanach – w Serbii.  Z opowieści wnuka Franciszka – Marka Krzemienia wynika, że dziadkowi trudno było rozstać się z rodziną. Jako 31 letni mężczyzna przeżywał w 1914 roku osobiste dramaty: pierwszy musiał walczyć w obcej armii, za „nieswoją” sprawę, drugi musiał zostawić poślubioną rok wcześniej żonę Annę. Władze austriackie oszukiwały Polaków, rozdzielając ich z rodzinami – początkowo obiecywały, że wraz z żołnierzami na wojnę mogą pojechać ich żony. Dla kobiet przygotowano osobny wagon, jednak nikt nie przypuszczał, że w chwili odjazdu Austriacy odczepią go od reszty składu. Zrozpaczone żony pozostawały z przeświadczeniem, że to ich ostatnie spotkanie z mężami-żołnierzami.

Proteza Franciszka Krzemienia mieszkańca Karwodrzy rannego podczas I wojny światowej w Serbii, fot. Beata Gut – Lisak, Muzeum Miejskie w Tuchowie, Licencja PD

Doświadczenia Franciszka Krzemienia na froncie na zawsze zmieniły jego przyszłe życie. Podczas walk tuż obok niego wybuchła mina. Chociaż przeżył, eksplozja uszkodziła mu rękę. Rany były tak rozległe, że konieczna okazała się amputacji kończyny! Po dwóch latach, w 1916 roku, otrzymał protezę, która miała mu pomóc w codziennym funkcjonowaniu. Kto ją wykonał? Nie wiadomo, pewne jest, że otrzymał ją od władz austriackich. Wojna zebrała okropne żniwo; z samego zaboru austriackiego zginęło lub zaginęło około 220 000 żołnierzy – Polaków. Z wojny powracały miliony żołnierzy – inwalidów. Bez rąk, nóg, zdarzały się również uszkodzenia twarzy oraz ślepota. Żołnierzom starano się przywrócić godność człowieka wykonując masę protez. Dla przykładu Niemcy wyprodukowali, jeszcze podczas trwania wojny, 30 rodzajów (!) protez rąk i 50 typów protez nóg. Do wykonywania protez zaangażowani byli lekarze, chirurdzy, a nawet artyści.  

Zdjęcie ślubne Anny i Franciszka Krzemieniów. Jedna z dwóch pamiątek rodzinnych znajdujących się w zbiorach prywatnych

W II Rzeczpospolitej, zaraz po wojnie, w pierwszej kolejności zajęto się niesieniem pomocy inwalidom, którzy uczestniczyli w walkach o niepodległość. Dopiero w 1921 roku państwo objęło pomocą również żołnierzy inwalidów, walczących w armiach państw zaborczych. Powrót do normalnego funkcjonowania kombatantów miały regulować ustawy, w myśl których inwalidzi wojenni mieli pierwszeństwo w nabywaniu różnych stanowisk państwowych i dostępie do bezpłatnej nauki przysposabiającej do pracy. Zapewniano im również pomoc lekarską, na przykład ortopedyczną.

Grupa projektowa podczas odwiedzin muzeum: Anna Bakulińska, Nelly Gierałt, Natalia Janas, Patrycja Igielska, Emilia Michałek, Damian Wiejacki

Po powrocie z wojny trwałe kalectwo spowodowało, że Franciszek Krzemień zajął się lekkimi pracami w swoim gospodarstwie w Karwodrzy. Do 1921 roku pobierał rentę austriacką, potem otrzymywał stałą pomoc finansową od państwa polskiego. Z relacji wnuka, Marka Krzemienia, wynika, że wojna była dla Franciszka ogromnym przeżyciem – rzadko ją wspominał w skąpych opowieściach. Proteza jest jedną z dwóch cennych pamiątek po żołnierzu.

Grupa projektowa na cmentarzu przy grobie Franciszka Krzemienia: Anna Bakulińska, Nelly Gierałt, Natalia Janas, Damian Wiejacki

W zbiorach rodziny znajduje się jeszcze czarno – białe ślubne zdjęcie bohatera. Reszta pamiątek, a były to ordery i odznaki, zaginęła. Proteza ręki, po śmierci właściciela pozostawała w rodzinie Krzemieniów przez wiele lat. Znajdowała się ona w osobnym pomieszczeniu. Wiążą się z nią różne, czasami zabawne anegdoty. Jedna z nich opowiada o tym, jak goście, którzy odwiedzali dom państwa Krzemieniów, byli zapraszani do ciemnego pokoju, w którym znajdowała się owa proteza. Nieświadomi, co się tam znajduje, chcieli przywitać się z gospodarzem. Jakie było ich wielkie przerażenie, gdy zamiast ręki „pana domu” ściskali drewnianą rękę, która w dodatku sama się zaciskała się na ich dłoni!!!

Proteza, która została przekazana do Muzeum Miejskiego w Tuchowie kilka lat temu, przypomina nam o tym, że wojna rządzi się swoimi prawami i pozostawia trwałe ślady. Z opowieści rodzinnych można wnioskować, że Franciszek Krzemień cierpiał, żyjąc ze świadomością, że trwałe kalectwo było smutną pamiątką służby w zaborczej armii.

Anna Bakulińska, Nelly Gierałt, Natalia Janas, Patrycja Igielska, Emilia Michałek, Damian Wiejacki

pod kierunkiem Beaty Gut-Lisak

Szkoła Podstawowa im. Stanisława Staszica w Tuchowie

Źródła:

https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/wojna-swiatowa-I;3997519.html

Eligiusz Kozłowski, Mieczysław Wrzosek „Dzieje oręża polskiego 1794-1938”, s. Warszawa 1973

https://fragile.net.pl/home/niepelnosprawnosc-w-plakatach-propagandowych-i-wojny-swiatowej/

https://www.senat.gov.pl/gfx/senat/pl/senatopracowania/98/plik/ot-586.pdf

 

Powrót
drukuj wyślij facebook