Niewiele zostało z euforii początku lat siedemdziesiątych. Wizja „dziesiątej potęgi gospodarczej świata” legła w gruzach. Wielkie inwestycje – Huta Katowice, Port Północny – pochłonęły ogromne koszty, nie przynosząc spodziewanych zysków. Warunki życia ludzi uległy gwałtownemu pogorszeniu. Sklepowe półki świeciły pustkami. Ekipa Edwarda Gierka, z którą wiązano ogromne nadzieje, była skompromitowana. Zanosiło się na wielki wybuch niezadowolenia…
Widmo kryzysu wyraźnie zarysowało się w drugiej połowie dekady. Dramatycznie rosło zadłużenie państwa. Wiele rozpoczętych budów pozostawało niedokończonych. Przywódcy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR) popierali wielkie inwestycje przemysłowe, jednocześnie zaniedbywano rolnictwo i przemysł towarów konsumpcyjnych. Skutkiem było fatalne zaopatrzenie w podstawowe produkty. Przed sklepami rosły kolejki, a obywatele stawali się coraz bardziej niezadowoleni. Już w czerwcu 1976 roku w Radomiu, Ursusie i Płocku brutalnie stłumiono demonstracje robotników protestujących przeciwko podwyżkom cen żywności.
Uroczystość otwarcia Trasy Łazienkowskiej w Warszawie, pośrodku z wzniesioną ręką Edward Gierek, 1974, fot. Zbyszko Siemaszko, licencja licencja CC-BY, źródło: Narodowe Archwium Cyfrowe
Gniewowi społeczeństwa towarzyszył rozwój niemal jawnej, choć nielegalnej opozycji. Przeciwnicy systemu działali w Komitecie Obrony Robotników, Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, Wolnych Związkach Zawodowych (WZZ) czy Konfederacji Polski Niepodległej. Stopniowo pękała bariera strachu przed represjami ze strony władz. Na poczucie siły społeczeństwa wpłynęły wybór Karola Wojtyły na papieża w październiku 1978 roku, a zwłaszcza pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w czerwcu 1979 roku.
Mieszkańcy Gdańska, zgromadzenie przed Bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej imienia Lenina, sierpień 1980, fot. Krzysztof Korczyński, licencja CC-SA-BY 3.0, Wikimedia Commons
Władze nie potrafiły powstrzymać kryzysu. W pierwszej połowie 1980 roku nastąpiło załamanie gospodarki państwa. Ludzi rozsierdzała całkowicie oderwana od rzeczywistości nachalna propaganda, sącząca się zwłaszcza z programów państwowej (jedynej wówczas) telewizji. Skumulowana frustracja doprowadziła latem 1980 roku do wielkiego społecznego wybuchu. Bezpośredni powód stanowiła niespodziewanie wprowadzona przez władze podwyżka cen mięsa. Od 1 lipca 1980 roku niektóre jego gatunki miały być sprzedawane w sklepach i bufetach zakładowych po cenach „komercyjnych”. Już 1 lipca rozpoczęły się strajki w Warszawie, Ursusie, Sanoku, Tczewie, Rzeszowie i innych miastach. Domagano się cofnięcia podwyżki oraz podniesienia płac. Władze wpadły w panikę. W celu wygaszenia strajków i ograniczenia protestów spełniano postulaty płacowe, co prowadziło do eskalacji protestów i ich rozlewania się po kraju. Szczególnie groźna sytuacja była na Lubelszczyźnie. Pracownicy Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego – Państwowych Zakładów Lotniczych (WSK-PZL) w Świdniku, gdzie produkowano śmigłowce wojskowe, zastrajkowali 6 lipca. W połowie miesiąca w Lublinie stanęła lokomotywownia, a następnie zablokowano dworzec kolejowy leżący na trasie ze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Miasto ogarnął strajk powszechny. Władzom i tym razem udało się zawrzeć porozumienie ze strajkującymi. Jednak wkrótce kolejne protesty wybuchły z nową siłą.
Anna Walentynowicz (w kwiecistej sukience i okularach) oraz Lech Wałęsa uczestniczą w mszy świętej celebrowanej podczas strajku w Stoczni Gdańskiej, sierpień 1980, fot. Tadeusz Kłapyta, licencja CC-SA-BY 3.0, Wikimedia Commons
14 sierpnia rozpoczął się strajk okupacyjny w Stoczni Gdańskiej imienia Lenina. Bezpośrednią przyczyną akcji było zwolnienie z pracy działaczki WZZ Anny Walentynowicz. Na czele Komitetu Strajkowego stanął Lech Wałęsa. Stoczniowcy zażądali przywrócenia do pracy Walentynowicz, gwarancji bezpieczeństwa dla strajkujących, zgody na wzniesienie pomnika ofiar Grudnia ʼ70, podwyżki zasiłków rodzinnych oraz podwyżki wynagrodzeń. Dyrekcja stoczni zgodziła się spełnić postulaty, a Wałęsa ogłosił koniec strajku. Wydawało się, że władzom znów udało się zażegnać niebezpieczeństwo. Jednak dzięki postawie Anny Walentynowicz, Aliny Pienkowskiej i Henryki Krzywonos kontynuowano protest. Strajk szybko obejmował inne zakłady Wybrzeża. Reprezentował je Międzyzakładowy Komitet Strajkowy (MKS) z Wałęsą na czele. Strajkujących wspierali intelektualiści, którzy utworzyli komisję ekspertów. 17 sierpnia MKS ogłosił listę 21 postulatów strajkowych. Najważniejszym z nich było umożliwienie powoływania wolnych, niezależnych związków zawodowych. 18 sierpnia rozpoczął się strajk w Szczecinie. Tamtejszy MKS także domagał się prawa do tworzenia wolnych związków zawodowych. Protesty objęły niemal cały kraj.
Lech Wałęsa na Bramie nr 2 Stoczni Gdańskiej ogłasza podpisanie porozumienia kończącego strajk, 31 sierpnia 1980 roku, fot. Krzysztof Korczyński, licencja CC-BY-SA 3.0, Wikimedia Commons
Kierownictwo PZPR musiało podjąć negocjacje ze strajkującymi. Na Wybrzeże wysłano delegacje rządowe. 30 sierpnia zawarto porozumienie w Szczecinie. Dzień później w Gdańsku pod dokumentem kończącym strajk złożyli podpisy Lech Wałęsa i wicepremier Mieczysław Jagielski. Ostatnie porozumienie podpisano 3 września w Jastrzębiu-Zdroju. Rząd zobowiązał się do zgody na zarejestrowanie nowych związków zawodowych. Droga do utworzenia Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” została otwarta.
Ewa Olkuśnik
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU