Czy można aresztować krasnoludki? W realiach PRL lat 80. nawet to mogło się zdarzyć. 1 czerwca 1987 r. we Wrocławiu Milicja Obywatelska została wciągnięta do nietypowej akcji. Wydano rozkaz wyłapywania i aresztowania osób w charakterystycznych, krasnoludkowych czapkach.
Niezwykły uliczny happening został zorganizowany przez „Pomarańczową Alternatywę” – opozycyjny ruch artystyczny, zainicjowany we Wrocławiu na początku lat 80. przez Waldemara „Majora” Fydrycha. „Major” studiował na Uniwersytecie Wrocławskim historię i historię sztuki. Był obdarzonym niespotykaną inwencją pomysłodawcą wielu akcji i happeningów. „Pomarańczowa Alternatywa” stawiała sobie za cel wyśmiewanie absurdów systemu komunistycznego. Sprytnie pomyślane akcje, nieco surrealistyczne hasła skutecznie wykpiwały drętwotę języka, sztuczność rytuałów i ideologiczne napuszenie władzy. Ruch cieszył się wielką popularnością wśród wrocławskiej młodzieży i studentów.
Waldemar „Major” Fydrych, fot. HuBar, licencja CC BY-SA 3.0 pl, Wikimedia Commons
Jedna z pierwszych akcji polegała na malowaniu na miejskich murach postaci krasnali. W drugiej połowie lat 80. słynne stały się uliczne happeningi. Często organizowano je z okazji czczonych przez władze rocznic, świąt państwowych, dni oficjalnie celebrowanych z propagandową pompą. Uliczne działania mobilizowały przechodniów, tłumnie włączając ich do wyjątkowych manifestacji. Władze, jak gdyby zupełnie były pozbawione poczucia humoru, nakazywały oddziałom milicji podejmowanie zdecydowanych interwencji. Urządzano prawdziwe polowania na happenerów „zakłócających porządek publiczny”. W Dzień Dziecka w roku 1987 umundurowani funkcjonariusze ścigali na ulicach Wrocławia całe grupy młodych ludzi przebranych za krasnali. 7 października 1987 r., w „Dzień Milicjanta”, w manifestacyjny sposób na ulicach wręczano funkcjonariuszom kwiaty.
W przeddzień 70. rocznicy „Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej”, 6 listopada 1987 r., zorganizowano akcję, która w wyjątkowy sposób „wciągnęła” milicjantów. Zgodnie z przygotowanym planem, uczestnicy happeningu mieli być ubrani w odzież koloru czerwonego. Można sobie wyobrazić uciechę organizatorów i świadków tego niezwykłego wydarzenia, gdy oddziałom milicji, przystępującym do rozpraszania ubranego na czerwono tłumu, dowódcy, krzycząc, wydawali rozkazy: „Łapać czerwonych!”.
Pod koniec lat 80. podobne happeningi organizowano w innych miastach Polski, głównie w ważnych ośrodkach akademickich – Warszawie, Łodzi, Lublinie. „Dzień Milicjanta” w roku 1988 warszawscy studenci próbowali uczcić happeningiem na Placu Feliksa Dzierżyńskiego – twórcy bolszewickiej policji politycznej „Czeka”. Niestety, grupa niosąca kukłę wielkiego czerwonego smoka natychmiast została zatrzymana przez milicjantów.
Pomnik Krasnoludka z ul. Świdnickiej w Poznaniu, fot. Julo, licencja CC BY-SA 3.0 pl, Wikimedia Commons
Niekonwencjonalna aktywność zainicjowana przez Waldemara Fydrycha miała nie tylko ciekawy wymiar artystyczny, ale także poważne znaczenie polityczne. Śmiech, satyra, wykpienie absurdów rzeczywistości zachęcały społeczeństwo do przeciwstawiania się rządzącym. Prowokowanie dużych sił milicyjnych do ścigania żartującej z władz młodzieży obnażało słabość i strach komunistów. Pamiątką po tych gorzko-śmiesznych wydarzeniach jest dziś pomnik Krasnoludka, stojący we Wrocławiu na ulicy Świdnickiej, w miejscu, gdzie „Major” zwykle organizował swe akcje.
Ewa Olkuśnik
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU