Nimfy czy modelki?

"W pracowni" Wacława Borowskiego z Muzeum Narodowego w Poznaniu

Na wystawie oglądasz obrazy, które wyszły spod jego pędzla. Sięgasz do portfela i znajdujesz banknot z jego nazwiskiem. Na okładce luksusowego magazynu widzisz jego sygnaturę. Wpadasz na kawę do Małej Ziemiańskiej, a tam jego kompozycje wymalowane na ścianach. Gdzie nie spojrzysz – projekty Wacława Borowskiego.

 

Człowiek renesansu? I to w podwójnym znaczeniu! Raz, zafascynowany sztuką Odrodzenia. Dwa, wszechstronnie utalentowany. Wacław Borowski (1885–1954) rozpoczął edukację artystyczną na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, w pracowni Józefa Mehoffera. Potem ruszył do Paryża. Na Polaku największe wrażenie zrobiły tam nie najnowsze obrazy Henriego Matisse’a czy Pabla Picassa, a sztuka oglądana w muzeach. Zachwycał się rzeźbą antyczną, studiował renesansowe gobeliny, a w Luwrze kopiował freski Sandra Botticellego. Wkrótce wybrał się także w podróż po Włoszech, gdzie chłonął twórczość starych mistrzów.

Ilustracja zaprojektowana przez Wacława Borowskiego, François Rabelais, Gargantua i Pantagruel oraz pomniejsze pisma, przełożył Tadeusz Boy-Żeleński, Kraków 1915, Biblioteka Narodowa, licencja PD, źródło: Polona

Borowski nie był odosobniony w czerpaniu z przeszłości, a właściwie oryginalnym łączeniu sztuki dawnej z aktualnymi trendami. W 1922 roku wraz z twórcami ceniącymi pokrewne inspiracje założył w Warszawie Stowarzyszenie Artystów Polskich „Rytm”. Do grupy tej należeli między innymi Zofia Stryjeńska, Roman Kramsztyk, Władysław Skoczylas, Henryk Kuna oraz Eugeniusz Zak, bliski przyjaciel Borowskiego. A charakterystyczna mieszanka klasycyzującej estetyki z nowoczesną geometryzacją przerodziła się w odrębny styl. Od nazwy Międzynarodowej Wystawy Sztuki Dekoracyjnej, zorganizowanej w 1925 roku w Paryżu, zyskał on miano art déco.

Wacław Borowski, Jesień, fragment panneau dekoracyjnego Cztery pory roku namalowanego w kawiarni Mała Ziemiańska w Warszawie, 1927, licencja PD, źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Członkowie grupy zazwyczaj nie ograniczali się do jednej dziedziny czy techniki. Borowski malował obrazy i wielkie kompozycje ścienne, rysował pastelami i tworzył litografie, projektował plakaty, ilustracje do czasopism, okładki książek. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości nie brakowało zaś zamówień na równie eleganckie i reprezentacyjne dzieła. Dekoracyjna stylistyka proponowana przez Rytm doskonale odpowiadała interesom młodego państwa, które chciało podkreślić zarówno znaczenie tradycji, jak i nowoczesne ambicje. W latach trzydziestych Borowski zaprojektował między innymi dekorację malarską we wnętrzach transatlantyków „Batory” i „Piłsudski” oraz banknot dwudziestozłotowy z portretem Emilii Plater.

Banknot 20 złotych zaprojektowany przez Wacława Borowskiego (w lewym dolnym rogu widoczny podpis), 1936, Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju, licencja PD, źródło: katalog cyfrowy muzeum

Do ciekawych kompozycji Borowskiego należy obraz W pracowni ze zbiorów Muzeum Narodowego w Poznaniu, przedstawiający dwie młode kobiety. Brunetka w długiej czerwonej sukni pokazuje coś przyjaciółce, którą objęła ramieniem. Blondynka jest półnaga; jej nogi osłania różowawy materiał w drobne zielone listki. Obok stoją dwa kieliszki i talerz z owocami. Po prawej stronie widać fragment jasnej zasłony z delikatnym, połyskującym haftem.

Wacław Borowski, W pracowni, 1932, Muzeum Narodowe w Poznaniu, fot. Karolina Dzimira-Zarzycka, licencja CC-BY

Tytuł obrazu tłumaczy, gdzie postaci się znajdują, ale nie wyjaśnia, kim są. Dwie modelki? Siedzą na prostym podwyższeniu, zastygłe w teatralnej pozie. Brak tu typowych dla pracowni akcesoriów – palet, farb, pędzli – ale może patrzymy na malowaną scenę z perspektywy artysty ukrytego za sztalugą. W atelier Borowskiego na pewno nierzadko pozowały piękne kobiety w zwiewnych szatach, bo właśnie one były typowymi bohaterkami jego dzieł. Zazwyczaj nadawał im znaczenie alegoryczne (jak Cztery pory roku w Małej Ziemiańskiej) lub nawiązywał do mitologii (na przykład Diana z Muzeum Narodowego w Warszawie). Sielankowe, pogodne sceny przenikała tęsknota za arkadią.

Okładka magazynu „Pani” zaprojektowana przez Wacława Borowskiego, maj 1925, licencja PD, źródło: Biblioteka Cyfrowa – Regionalia Ziemi Łódzkiej

Kobiety z obrazu W pracowni z powodzeniem mogłyby trafić na taką kompozycję jako para bogiń czy nimf. Obie zostały ukazane z profilu, w statycznej, klasycyzującej pozie. Wyciągnięta dłoń brunetki zdaje się naśladować wytworny gest rodem z renesansowego płótna. Równocześnie Borowski nadał całości syntetyzujące, lekko kubizujące formy. Spójrzmy choćby na naczynia i owoce, które sprawiają wrażenie skonstruowanych z brył geometrycznych. Kolorystykę utrzymano w stonowanych odcieniach.

Wacław Borowski i Irena Pokrzywnicka w pracowni, „Pani”, maj 1925, licencja PD, źródło: Biblioteka Cyfrowa – Regionalia Ziemi Łódzkiej

A jeśli to modelka i artystka w chwili odpoczynku? Była w otoczeniu Borowskiego podobna kobieta z ciemnymi falowanymi włosami sięgającymi za ucho, która zajmowała się sztuką. Taką fryzurę nosiła jego żona, malarka i ilustratorka Irena Pokrzywnicka, również należąca do grupy Rytm. Jak widać na fotografiach opublikowanych w 1925 roku na łamach magazynu „Pani” (z którym oboje współpracowali), para dzieliła nie tylko prywatne życie, ale i pracownię. Choć nie, to chyba błędny trop. W 1932 roku, gdy powstawał obraz, artystyczne małżeństwo właśnie się rozpadło.

Karolina Dzimira-Zarzycka

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

Akt w czterech odsłonach. "Rytm" Henryka Kuny ze zbiorów Muzeum Rzeźby imienia Xawerego Dunikowskiego, oddziału Muzeum Narodowego w Warszawie

Piastowski heros zrywa kajdany. Obraz Romana Kramsztyka "Legenda o koronie" z Muzeum Narodowego w Warszawie

 

Ikona art déco. Oszałamiająca kariera Tamary Łempickiej
"Pośladki jak żywe…" "Martwa natura" Tamary Łempickiej z Muzeum Mazowieckiego w Płocku
Skumbria po turecku, majonez z raków i Meringues a la Chantilly, czyli hity kart dań na polskich transatlantykach ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni

Światło chroniące od zła. Portret "Dziewczynka osłaniająca świecę" Zofii Stryjeńskiej z Muzeum Okręgowego w Lesznie

Król polskiej floty. MS „Batory” ― komfortowy transatlantyk bohaterem wojennych konwojów