Pogrzebowy gryf podlaskiego magnata

Podstawka pod trumnę Jana Klemensa Branickiego w Muzeum Narodowym w Krakowie

Jan Klemens Branicki, pan „podlaskiego Wersalu”, został pochowany z wielką pompą w sześć lat po swojej śmierci. Z bogatych dekoracji przygotowanych na ten pogrzeb pozostała nam niezwykła podstawka pod trumnę, mająca formę gryfa, którego Branicki miał w swoim herbie.

 

Staropolskie uroczystości pogrzebowe (pompa funebris) były niezwykle rozbudowane; m.in. budowano specjalną konstrukcję, zwaną castrum doloris. Termin ten tłumaczy się czasem jako „zamek boleści”, choć może bardziej trafiony byłby „obóz żalu”, lub „namiot żałobny” – określenie castrum w kontekście namiotu pojawiało się już w średniowieczu. Była to forma okazjonalnych dekoracji, wznoszonych na czas pogrzebu: bogato dekorowana struktura, najczęściej mająca formę zadaszenia, otaczała katafalk z trumną. Mogły to być naprawdę rozbudowane formy architektoniczne, zdobione licznymi przedstawieniami alegorycznymi, które odnosiły się oczywiście do osoby zmarłego. Jako że były to dekoracje okazjonalne, rozmontowywano je po pogrzebie, w związku z czym znamy je dziś tylko z projektów oraz zachowanych niewielkich pojedynczych fragmentów – takich jak postument pod trumnę przechowywany w Muzeum Narodowym w Krakowie.

Jan Sękowski (projekt), gryf - postument pod trumnę Jana Klemensa Branickiego, hetmana wielkiego koronnego (1689-1771), około 1776-1777, Muzeum Narodowe w Krakowie, źródło: Kultura Małoposka

Postument wykonany jest z drewna i ma kształt gryfa (mityczne stworzenie: skrzydlaty lew o głowie i szponach orła); przeznaczony był pod trumnę Jana Klemensa Branickiego, ostatniego męskiego przedstawiciela rodu, który pieczętował się herbem Gryf. Pierwotnie ów gryf pod trumnę miał skrzydła; cała konstrukcja była okazała i kosztowna, a jej przygotowanie zajęło bardzo dużo czasu.

Augustyn Mirys, Portret Klemensa Branickiego, XVIII w., Muzeum Narodowe w Poznaniu, licencja PD, Wikimedia Commons

Pogrzeb Jana Klemensa Branickiego, zmarłego w październiku 1771 r., odbył się w kościele św. św. Piotra i Pawła w Krakowie dopiero 20 lipca 1777 r. Dekoracje projektował architekt Jan Sękowski, modele rzeźb Augustyn Mirys, a portret zmarłego zawieszony w castrum doloris namalował Antoni Herliczka. Zachowały się raporty, które Jan Sękowski wysyłał do Izabeli z Poniatowskich Branickiej, relacjonując postęp przygotowań do pogrzebu. Zapewniał w nich, że dogląda rzemieślników i informował o kosztach, które niestety – jak to zwykle bywa – w trakcie realizacji zlecenia zaczynały rosnąć ponad pierwotny kosztorys.

W raportach odnajdziemy także informacje o napotykanych problemach. Na przykład pewne kłopoty pojawiły się w zakresie robót pozłoceniowych („Malarska robota do bronzowania i złocenia całego Mauzoleum jest nie mała, a stąd jeden tylko Sawicki pójdzie, y to leniuch powolny bardzo w robocie, a innego nie masz tu jak Urbanowicz y to kalika” – najwyraźniej nie było łatwo znaleźć wykonawców pracowitych i zarazem w pełni sprawnych fizycznie).

Castrum doloris wystawione na pogrzebie Jana Klemensa Branickiego w kościele śś. Piotra i Pawła w Krakowie 20 lipca 1777. Widok od strony wejścia i rzut poziomy. Projekt J. Sękowski, ok.1776. Przerys nieznanego architekta dla Stanisława Augusta Poniatowskiego, za:  Juliusz A. Chrościcki, Pompa funebris: z dziejów kultury staropolskiej, Warszawa, Wydawnictwo Naukowe PWN 1974, s. 114, il. 52

Oczywiście jak zwykle poszukiwano rozwiązań tanich, niekoniecznie najwyższej jakości: „Niech JPan kapitan Pilecki rozpyta się tam w Krakowie nie o Samych Maystrów, ale Luźnych kilku do pomocy i po czemu by chcieli na tydzień lub miesiąc [...] Którzy będą tańsi tych się weźmie [...]”. Ostatecznie jednak pogrzeb odbył się ze wspaniałą oprawą – a był to już czas zbliżającego się końca pełnej przepychu polskiej kultury szlacheckiej (wraz z końcem pierwszej Rzeczypospolitej). Z bogatego castrum doloris Jana Klemensa Branickiego pozostała nam do dziś niewielka część w postaci drewnianego gryfa. Resztę możemy sobie tylko wyobrazić. Warto pamiętać, że zachowane do dziś pozostałości nowożytnej polskiej kultury szlacheckiej są jedynie cząstką oryginalnego bogactwa, które nie przetrwało późniejszych zawirowań dziejów.

 

Magdalena Łanuszka

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

Pałacowe spa królowej Marysieńki. Rzecz o domowych kąpielach i podróżach do wód

Jak królowa Maria Kazimiera zbożem z Francją handlowała
Nagrobek Władysława Jagiełły w katedrze wawelskiej
Uprowadzony monarcha ucieka. Porwanie Stanisława Augusta Poniatowskiego

Przyszła królowa i święta grzesznica. Portret Marii Kazimiery w Zamku Królewskim na Wawelu

 

Piękną nigdy nie byłam, ale często bywałam ładną. Portret Izabeli Czartoryskiej w Muzuem Narodowym w Krakowie
Jajecznica à la Ravaillac, czyli słów kilka o niezwykłej przygodzie Jakuba Sobieskiego w Paryżu
Wirtuoz ukazany jako wódz. Portret Michała Kazimierza Ogińskiego Anny Rosiny Matthieu w Muzeum Historycznym w Sanoku