„Co najmniej śmieszna i dziwaczna byłaby współczesna limuzyna z wnętrzem gotyckim albo modernistyczny gmach z secesyjnymi meblami. Auta i okręty, tak samo jak domy, powinny posiadać swój urok, piękno techniczne i architekturę” – przekonywano w maju 1935 roku w pierwszym numerze magazynu artystycznego „Arkady”.
Pismo założyła i redagowała Wanda Filipowiczowa (z domu Krahelska). „Arkady” alarmowały: „Nie wiadomo, czemu tak się dzieje, że przy ogromnych sumach, jakie wydaje się na budowy pasażerskich statków, wnętrza ich projektują partacze niegodni miana architektów”. Dobra wiadomość była taka, że podobny los nie spotkał transatlantyku MS „Piłsudski”, wykańczanego właśnie we włoskiej stoczni w Monfalcone. Z równą pieczołowitością zaprojektowano wkrótce wnętrze bliźniaczego statku MS „Batory”, oddanego do użytku w 1936 roku.
Eugeniusz Szparkowski, Gdynia–Ameryka. Linje Żeglugowe S.A. Bezpośrednia komunikacja Gdynia Kopenhaga Halifax New-York, 1935, Muzeum Narodowe Poznaniu, licencja CC BY [?], źródło: strona internetowa muzeum
Nad artystycznym poziomem wystroju transatlantyków czuwała specjalna podkomisja, w której skład weszli cenieni twórcy: przewodniczący Wojciech Jastrzębowski, sekretarz Lech Niemojewski, Tadeusz Pruszkowski i Stanisław Brukalski. Zadanie nie było łatwe. Wnętrze musiało być nowoczesne i komfortowe, ale równocześnie zyskać narodowy rys. Rodzime akcenty nie mogły jednak przytłaczać całości, bo statek miał przyciągać także zagranicznych klientów, przyzwyczajonych do pewnych międzynarodowych standardów. Przemyślano każdy detal – od foteli w salonie po menu w restauracji.
Przestrzeń do wypełnienia była ogromna. „Piłsudski” mieścił 355 pasażerów klasy turystycznej (186 kabin), 415 pasażerów trzeciej klasy (123 kabiny), a do tego jeszcze liczącą ponad 300 osób załogę, z kapitanem Mamertem Stankiewiczem na czele. Niektóre pomieszczenia zyskały bardziej luksusowe wykończenie, inne wymagały nieco skromniejszego wystroju lub skupienia na funkcjonalności. Oprócz kajut, salonów czy jadalni na statku znajdowały się między innymi dwie werandy, basen, sala gimnastyczna, biblioteka i czytelnia z czasopismami. Nowość stanowiło zadbanie o wygodę dzieci, dla których zaprojektowano osobną salę zabaw (podczas rejsu dyżurowała tam specjalna opiekunka).
Palarnia klasy turystycznej na statku MS „Piłsudski” – nad kominkiem widoczna rzeźba Dziewczynka ze skakanką Alfonsa Karnego, ilustracja opublikowana na łamach magazynu „Arkady”, 1935, licencja PD, źródło: Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa
Podróżni zostali otoczeni dziełami czołowych polskich artystów i artystek. W palarni można było podziwiać rzeźbę Dziewczynka ze skakanką Alfonsa Karnego, a na werandzie – gobelin według projektu Zofii Stryjeńskiej, produkcji Spółdzielni Artystów „Ład” w Warszawie. Niektóre prace wykonano jeszcze w stoczni, między innymi ścienne dekoracje Wacława Borowskiego w salonie klasy turystycznej. Nie mogło zabraknąć także hołdu dla patrona statku, w hallu umieszczono więc portret Józefa Piłsudskiego pędzla Zygmunta Grabowskiego. Fotografia z Muzeum Emigracji w Gdyni pokazuje tak zwany Salon Pań. Meble o opływowych kształtach, zaprojektowane przez Jastrzębowskiego, wykonano we Włoszech. Ściany ozdabiały tkanina we wzór geometryczny (kolejne dzieło „Ładu”) oraz malarskie kompozycje Jeremiego Kubickiego: Cztery pory roku i Życie kobiety.
Salon Pań klasy turystycznej na statku MS „Piłsudski”, fotografia, około 1935–1939, ze zbiorów Janusza Ćwiklińskiego w depozycie Muzeum Emigracji w Gdyni, prawa zastrzeżone, dzięki uprzejmości muzeum
15 września 1935 roku „Piłsudski” wypłynął w pierwszy rejs na linii Gdynia–Halifax–Nowy Jork–Gdynia, obsługiwanej przez GAL (Gdynia–Ameryka Linie Żeglugowe SA). Olbrzymi transatlantyk zamieniał się podczas podróży w samowystarczalne miasteczko. Pasażerowie mogli skorzystać z usług krawca lub fryzjera, oddać ubrania do pralni, umówić się na wizytę lekarską, wypożyczyć u stewarda szachy lub leżak. Orkiestra dawała codziennie koncerty, w salonie wyświetlano filmy, zaś wieczorami zapraszano na dancingi. Fotograf pokładowy dbał o pamiątkowe zdjęcia, a w sklepiku przy jadalni sprzedawano upominki.
Popielniczka firmowa GAL ze statku MS „Piłsudski”, 1936–1939, Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku, licencja PD, źródło: katalog cyfrowy muzeum
Na statku znajdowała się nawet… drukarnia. Podczas rejsu wydawano bowiem biuletyn z bieżącymi informacjami, codziennie roznoszony do kabin, a także bezpłatne pismo „Kurier Morski”. Pasażerowie mogli w nim przeczytać krótkie materiały o kolejnych punktach podróży, marynarskim życiu czy Polonii witającej statek w każdym porcie. W sierpniu 1936 roku „Piłsudski” oczarował na przykład harcerską wycieczkę: „Weszli na pokład w Rydze. Grupka naszych rodaków. Na twarzach znać zachwycenie i radość! «To nasz statek – co za propaganda dla zagranicy – cóż za kolos», słychać trochę łamaną polszczyzną prowadzone rozmowy”. Cel został osiągnięty: transatlantyki stały się wizytówkami nowoczesnej Rzeczypospolitej.
Porcelanowy talerz produkcji fabryki w Ćmielowie z zastawy stołowej statku MS „Piłsudski”, 1936–1939, Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku, licencja PD, źródło: katalog cyfrowy muzeum
„Pasażerowie proszeni są o uważne obchodzenie się z meblami i przedmiotami [na] statku” – przestrzegano w broszurze z radami dla turystów. Niestety zachował się tylko niewielki ułamek bogatego wyposażenia i wystroju „Piłsudskiego”. Do kolekcji Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku trafiły między innymi pokładowe przedmioty codziennego użytku z emblematem GAL-u: porcelanowy talerz z Ćmielowa, metalowa popielniczka, kraciasty pled. Po wybuchu wojny oba transatlantyki zostały bowiem przystosowane do nowych zadań. Część dekoracji usunięto, a wnętrza przearanżowano. 24 listopada 1939 roku „Piłsudski” wyruszył w swój pierwszy i zarazem ostatni wojenny rejs. Zatonął na Morzu Północnym, prawdopodobnie po storpedowaniu lub wpłynięciu na minę. Więcej szczęścia miał „Batory”, który pływał po świecie jeszcze 30 lat.
Karolina Dzimira-Zarzycka
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU