Chinka i Arab, nauczycielka i robotnik, Kopernik i Mickiewicz… Rzeźby socrealistyczne otaczające Pałac Kultury i Nauki w Warszawie wpisały się na stałe w krajobraz centrum stolicy. Prawie zapomniane, są reliktami „wielkiej budowy socjalizmu”, w której miały odegrać najdonioślejszą rolę. Na szczęście brakuje wśród nich monumentu ukazującego… No właśnie – kogo?
Ambicje budowniczych nowego porządku w powojennej Polsce, związane z projektem Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, nie ograniczały się wyłącznie do kształtowania wyglądu i charakteru dźwiganej z gruzów stolicy. Podarowany przez Związek Sowiecki gmach miał stać się pomnikiem socjalizmu, syntezą symboli i wartości ujętych w jednolitym programie artystycznym. Koncepcja architektoniczna zespołu Lwa Rudniewa, zatwierdzona 21 kwietnia 1952 roku na posiedzeniu Prezydium Rządu, w pełni realizowała postulat narodowej formy.
Robotnik trzymający księgę i młot pneumatyczny, przed południowo-wschodnim pawilonem, fot. Tomasz Olkuśnik
Kwestia dekoracji rzeźbiarskiej dolnych partii elewacji pozostała zaledwie zarysowana. W planach określono wstępnie liczbę i rozmieszczenie rzeźb w niszach i na cokołach, w tym dwóch pomników przed wejściem głównym oraz czterofigurowej grupy nad nim. Jedynym sprecyzowanym na początkowym etapie elementem programowym był posąg Mikołaja Kopernika, nazwanego przez premiera Józefa Cyrankiewicza „olbrzymem myśli, namiętności, charakteru, wszechstronności i wiedzy”, geniusza „całej postępowej ludzkości”. Kolejnym, na mocy uchwały podjętej na krótko po śmierci generalissimusa, ulokowany na osi głównej piętnastometrowy pomnik Józefa Stalina.
Siedzący starzec dzierżący otwartą księgę (być może alegoria filozofii), przed północno-wschodnim pawilonem, fot. Tomasz Olkuśnik
Niespełna rok po rozpoczęciu budowy pałacu strona radziecka przekazała dalsze informacje. Proponowano, by od strony ulicy Marszałkowskiej umieścić alegorie rozmaitych dziedzin kultury i sztuki, a w ścianach Sali Kongresowej – uosobienia przyjaźni narodów i walki o pokój. Przed portykami miały zasiąść, podobnie jak przed moskiewskim Uniwersytetem imienia Łomonosowa, wyobrażenia postaci historycznych.
Relief nad wejściem głównym, za głównym portykiem, fot. Tomasz Olkuśnik
Dyskusje nad wyborem stosownych bohaterów „walki o postęp”, które weszłyby do panteonu nowej ideologii, toczyły się na najwyższych szczeblach władzy. Zamierzano zestawić w parach Adama Mickiewicza i Mikołaja Kopernika, Fryderyka Chopina i Marię Skłodowską-Curie, Joachima Lelewela i Jana Matejkę, Wojciecha Bogusławskiego i Stanisława Staszica, Hugona Kołłątaja i Jana Śniadeckiego, Tadeusza Kościuszkę i Ludwika Waryńskiego oraz Feliksa Dzierżyńskiego i Juliana Marchlewskiego.
Młodzieniec z tomem dzieł ojców komunizmu: Marksa, Engelsa i Lenina (niegdyś również Stalina, napis usunięty w czasie odwilży), fasada Sali Kongresowej, fot. Tomasz Olkuśnik
Zwołano również zebranie z udziałem artystów, gdzie rozważano, czy bojowników o wolność wypada przedstawić w pozycji siedzącej. „Gdybym miał zrobić siedzącego Kościuszkę, to bym tego nie potrafił. To będzie wówczas fotel, buty, później spodnie, głowa” – mówił Xawery Dunikowski. Spierano się o przyszłe autorstwo poszczególnych rzeźb, rozważano nawet zwrócenie się do „postępowych artystów z Zachodu”. Wreszcie Komitet Centralny Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, pod przewodnictwem prezydenta Bolesława Bieruta, przeciął rozważania, rezygnując niemal w całości z wymiaru narodowego dekoracji i znacznie ograniczając rolę polskich twórców.
Hinduska, fasada Sali Kongresowej, fot. Tomasz Olkuśnik
Dwadzieścia figur w niszach i osiem ustawionych przed bocznymi portykami wykonano ze sztucznego kamienia w Azeryjskiej Fabryce Ceramicznej imienia 60-lecia Wszechzwiązkowego Leninowskiego Komsomołu w Estonii. Dzieła rzeźbiarzy radzieckich to alegoryczne wizerunki między innymi muzyki, literatury, filozofii, personifikacje zaprzyjaźnionych ludów, pracy, techniki i rozwoju. Zawarta w nich symbolika, niewolna od powtórzeń, jest dziś częściowo nieczytelna. Wraz z ukrytym pod główną kolumnadą reliefem, także radzieckiej produkcji, na którym w braterskim uścisku rąk wyobrażono przedstawicieli „miłującej pokój” klasy robotniczej, stanowią przykłady późnego socrealizmu. Trudno stwierdzić, czy spełniły oczekiwania naczelnego architekta Warszawy Józefa Sigalina, domagającego się od głównego inżyniera budowy Gieorgija Karawajewa rzeźb bardziej współczesnych niż klasycznych, „o ile to możliwe”.
Afrykańczyk, fasada Sali Kongresowej, fot. Tomasz Olkuśnik
Jedynie trzy monumenty wyszły spod ręki rzeźbiarzy polskich. Kandydatów wybrano w serii starannych przeglądów, a postępy prac oceniali na bieżąco dygnitarze wizytujący pracownie twórców. Odlany z brązu Pomnik Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, dłuta Aliny Szapocznikow, ozdobił hol Pałacu i pozostał tam do 1989 roku. Usunięty po zmianie systemu, cudem ocalał na prywatnym podwórku w Józefowie.
Ludwika Nitschowa, Pomnik Mikołaja Kopernika, przed głównym wejściem, fot. Adrian Grycuk, licencja CC-BY-SA 3.0, Wikimedia Commons
Przed głównym wejściem stanęli: Mickiewicz, wyrzeźbiony przez Stanisława Horno-Popławskiego i drugi warszawski pomnik Kopernika, zaprojektowany przez Ludwikę Nitschową. Nawiązują one w stylu do okresu przedwojennego, prezentują znacznie wyższy poziom artystyczny niż socrealistyczne wyroby z tallińskiej fabryki, ale – według autorki portretu astronoma z Torunia – zostały ustawione na niewłaściwych cokołach, a końcowy efekt uzyskany w granicie przez rzemieślników kamieniarzy pozostawiał wiele do życzenia.
Stanisław Horno-Popławski, Pomnik Adama Mickiewicza, przed głównym wejściem, fot. Adrian Grycuk licencja CC-BY-SA 3.0, Wikimedia Commons
„Jeśli nawet będzie kilka udanych propozycji na pomnik Stalina, to nie przepadną, da się pomniki do innych miast” – pisał Sigalin. Marszałek nigdy nie zajął miejsca przed gmachem swojego imienia. Choć cieszący się szczególnym szacunkiem Bieruta Dunikowski „z szewską pasją” pracował nad projektem, nawet jemu nie udało się stworzyć koncepcji niebędącej ani nazbyt ryzykowną, ani typową. Koniec kultu jednostki ostatecznie wykreślił z ideowego programu dekoracji Pałacu jej najważniejszy motyw.
Ewa Olkuśnik
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU