Zaczarowane ogrody

O malowanych domach z Powiśla Dąbrowskiego i malowankach ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie

W kilkunastu podtarnowskich miejscowościach wielobarwne kwiaty kwitną przez cały rok! Tylko tutaj róże, słoneczniki, piwonie, łubiny, bławatki, maki i rumianki zapełniają ściany domów, zaglądają do piwnic, stodół, a nawet do kurnika i psiej budy. Podobne dekoracje malowane na arkuszach papieru można oglądać również w Muzeum Etnograficznym w Krakowie.

 

Zaczęło się od uważnego spojrzenia pewnego krakowskiego urzędnika Władysława Hickela, który nad łóżkiem swojego służącego spod Tarnowa zobaczył barwną makatę. Namalowana zapewne przez bliską jego sercu osobę, miała przybyłemu do Krakowa w poszukiwaniu pracy osłodzić tęsknotę za stronami rodzinnymi. Hickel wiedziony intuicją wkrótce wyruszył na Powiśle Dąbrowskie, skąd przywiózł pokaźny zbiór malowanek na papierze, które dziś znajdują się w Muzeum Etnograficznym w Krakowie. W 1906 roku opublikował relację ze swojej podróży w czasopiśmie „Lud”, pisząc o odkryciu nieznanego dotąd ośrodka sztuki ludowej.

Joanna Curyłówna, Bukiet kwiatów, malowanka z kolekcji Władysława Hickela, około 1900–1905, Muzeum Etnograficzne w Krakowie, fot. M. Wąsik, dzięki uprzejmości muzeum

Z zasłyszanych przez Hickela informacji wynikało, że jedną z pierwszych malarek była córka bogatego gospodarza z Zalipia – Joanna Curyłówna, która kilka lat wcześniej technikę malowania barwnych kwiatów miała podpatrzyć u malarza odnawiającego kościół. Szybko w okolicznych miejscowościach zapanowała moda na barwne dekoracje, które skutecznie konkurowały ze wcześniejszymi zdobieniami, znanymi jeszcze z kurnych chat. W domach starego typu, w których dym czernił ściany, wnętrza odświeżano glinką zmieszaną z popiołem drzewnym oraz wapnem i sadzą, malując na ścianach, powałach i piecach „packi”, czyli koliste plamy oraz schematyczne ornamenty roślinne.

Wanda Racia, Bukiet kwiatów, malowanka, 2015, Muzeum Etnograficzne w Krakowie, fot. M. Wąsik, dzięki uprzejmości muzeum

W nowych budynkach, z kominem chroniącym wnętrze przed zakopceniem, rozkwitły wielobarwne dekoracje kwiatowe. Fantazyjne kompozycje o żywych barwach malowano bezpośrednio na bielonych powierzchniach, piecu, powałach oraz na domowych sprzętach i arkuszach papieru zawieszanych na ścianach. Dekoracje z czasem pojawiły się także na zewnątrz budynków i zabudowań gospodarczych, studniach, piwnicach, korytach… Dziewczęta i młode mężatki – bo to one najczęściej wykonywały motywy zdobnicze – używały do malowania kupionych w mieście farb oraz własnoręcznie przygotowanych pędzli ze słomy żytniej lub prosa, z włosia końskiego lub krowiego ogona, a nawet zwykłych patyczków brzozowych.

Budynek gospodarczy w Niwkach, 2017, fot. B. Skoczeń-Marchewka

Kiedy po zakończeniu II wojny światowej wydawało się, że tradycja malowania domów zaniknie, do akcji wkroczyli etnografowie. W 1948 roku zorganizowali pierwszy konkurs twórczości regionalnej. Kolejne – do 1965 roku – odbywały się okazjonalnie, a później już rokrocznie. Do dzisiaj, przez trzy dni następujące po Bożym Ciele, oceny prac malarek dokonuje komisja złożona z etnografów, artystów i muzealników. Konkursy doprowadziły do niezwykłego rozkwitu lokalnego malarstwa, szczególnie w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku. Prym wiodło Zalipie, które do dziś uchodzi za centrum tej sztuki, a określenie „malarstwo zalipiańskie” funkcjonuje jako synonim sztuki ludowej regionu.

Stodoła w Kłyżu, 2017, fot. B. Skoczeń-Marchewka

Twórczość artystek z Zalipia i okolic stała się modna w całej Polsce. Zapraszano je do Warszawy, Krakowa, by malowały lokale usługowe i sale reprezentacyjne, zlecono im wykonanie dekoracji na statku „Batory”. Liczne zamówienia płynęły także z Cepelii – spółdzielni pośredniczącej w handlu wyrobami ludowymi. Na przestrzeni lat styl malowanych dekoracji ulegał przemianom. Pierwsze ornamenty kwiatowe charakteryzowały się prostotą i żywą, choć ograniczoną kolorystyką. Fantazyjne formy kwiatowe z czasem ustępowały kompozycjom nawiązującym w większym stopniu do wzorów znanych z ogrodów i łąk. Wzbogacono dobór kolorów. Malarki zaczęły stosować barwy pośrednie, cieniowanie.

Malowany dom w Zalipiu, 2017, fot. B. Skoczeń-Marchewka

Kolejne już pokolenia miejscowych artystek i (sporadycznie) artystów, nawiązując do tradycyjnych form dekoracji, próbują wyczarować bajkowe ogrody. Barwne ornamenty przeniosły się w ostatnich latach do wielu nowych domów. Każdego roku obok doświadczonych twórców do konkursu staje liczne grono młodych adeptów z kilku miejscowości, co daje nadzieję, że jeszcze długo będziemy mogli podziwiać malowane wsie z Powiśla Dąbrowskiego. A te stały się znaną już na świecie atrakcją turystyczną, szczególnie chętnie odwiedzaną w ostatnich latach przez Japończyków.

Beata Skoczeń-Marchewka

Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU
drukuj wyślij facebook

Od zielonej gałązki do wielobarwnej „tyczki”. Tradycja strojenia palm wielkanocnych

Wszechświat na skorupce. Tradycyjne pisanki batikowe w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku

Białe damy z niezwykłej osady szwedzko-niemieckiej. Strój haczowski w zbiorach Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku

 

Facełyk z kolorowym rogiem. Chusty łemkowskie ze zbiorów Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku

Biała plama nad głową bestii. Drzeworyty ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie

Tajemnice Matki Boskiej Sokalskiej i Chrystusa Milatyńskiego. Klocek drzeworytniczy z pierwszej połowy XIX wieku ze zbiorów Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku

Chata malowana „na krasno jak u Rusinów” – mawiali ich polscy sąsiedzi…Chyża łemkowska w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku

Boże Narodzenie w siedemnastowiecznej zagrodzie. Ekspozycja w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku