„Niewidzialne matki” i inne sposoby na portret dziecięcy

Portrety dzieci w zbiorach Muzeum Fotografii w Krakowie

Koncepcje dotyczące natury dziecka i jego miejsca w społeczeństwie bardzo zmieniły się na przestrzeni ostatnich stu lat. Różnicę między podejściem do najmłodszych w XIX czy też na początku XX wieku a współcześnie doskonale pokazują zdjęcia znajdujące się w zbiorach Muzeum Fotografii w Krakowie.

 

Pociechy zaczęto uwieczniać na zdjęciach, gdy tylko pozwoliła na to technika, czyli czas naświetlania kliszy został skrócony na tyle, że można było sfotografować ruchliwe z natury dzieci. Znaleziono nawet sposób na wykonywanie fotograficznych wizerunków niemowlaków. Podtrzymywane były przez dorosłych z boku lub z tyłu albo sadzane na ich kolanach. W celu uzyskania indywidualnego portretu dziecka obecność dorosłego ukrywano, osłaniając go narzutą, tak aby udawał fotel, lub retuszując, czyli po prostu zamalowując.

Zakład fotograficzny „Arbus i Synowie”, portret małego dziecka, Częstochowa, około 1910 roku, Muzeum Fotografii w Krakowie, dzięki uprzejmości Muzeum

Ten typ portretu nosi nazwę „niewidzialne matki”. Nazwa angielska ghost mothers jeszcze lepiej oddaje charakter tego typu przedstawienia – w niektórych ujęciach, najczęściej na skutek pobieżnego i niedokładnego retuszu, rzeczywiście można zobaczyć coś przypominającego niewyraźne zjawy lub przynajmniej ich ręce. Gdy przyjrzymy się uważnie na pozór zwyczajnemu portretowi malca w bufiastym kaftanie i kapeluszu, zauważymy niepokojącą trzecią rękę należącą do osoby, u której na kolanach siedzi dziecko. Całej postaci możemy domyślać się po kształtach ciemnej plamy, która niczym zjawa znajduje się za portretowanym.

Na portretach dziecięcych z XIX i początku XX wieku doskonale widać, jak niewielką wagę przywiązywano w tamtym czasie do specyficznych uwarunkowań psychofizycznych i potrzeb tej grupy wiekowej. W związku z dużą umieralnością dzieci nie wiązano się z potomstwem tak mocnymi relacjami uczuciowymi, jak obecnie. Dzieci często traktowano jako formę pośrednią między przedmiotem a myślącym człowiekiem. Doskonale to podejście scharakteryzował Janusz Korczak w tekście Prawo dziecka do szacunku z 1928 roku:

 

„Dziecko nie jest żołnierzem, nie broni ojczyzny, choć wraz z nią cierpi.

O opinię nie trzeba się ubiegać, bo nie jest wyborcą: nie grozi, nie żąda, nie mówi.

 Słabe, małe, biedne, zależne – dopiero będzie obywatelem.

 Pobłażliwe, szorstkie, brutalne, a zawsze lekceważenie.

 Smarkacz, dziecko tylko, przyszły człowiek, nie teraźniejszy. Będzie dopiero naprawdę”.

 

Oglądając na fotografiach nagich malców siedzących w ozdobnych, bogato rzeźbionych fotelach znajdujących się w atelier fotograficznych, trudno nie zadać sobie pytania o cel takiego ekscentrycznego i z pewnością traumatycznego dla modela przedstawienia. Tego uprzedmiotawiającego roznegliżowania nie tłumaczy nawet chęć pochwalenia się posiadaniem zdrowego i dobrze odżywionego potomka. Innym popularnym konceptem kompozycyjnym było ustawianie dzieci, niczym efektownych bibelotów, na meblach lub postumentach. Można w tym widzieć sposób radzenia sobie z niewielkim wzrostem modela, jak w przypadku naburmuszonej dziewczynki stojącej na krześle. Natomiast oglądając zdjęcie trojga dzieci pozujących na balustradzie i nakrytym wzorzystą narzutą stole, ma się wrażenie obcowania bardziej z rekwizytem niż z człowiekiem.

Obok tych typów wizerunków występuje inna – równie paradoksalna – tendencja polegająca na wtłaczaniu dzieci w schematy dorosłego życia. Widzimy więc poważnych kilkulatków często odzianych w eleganckie ubrania krępujące swobodę ruchów, jak usiłują dopasować się do rekwizytów znajdujących się w studiu fotograficznym, wyglądając przy tym jak miniaturowe karykatury dorosłych. Na innym zdjęciu dwulatek próbuje, siedząc w dużym fotelu, oprzeć łokieć na stoliku stojącym obok, a na kolejnym rodzeństwo ginie wręcz wśród zbyt dużych mebli.   

Im bliżej naszych czasów, tym częściej wśród portretów sztywno pozujących dzieciaków i golasków na futrzakach pojawiają się zdjęcia uwieczniające dzieciństwo łapane w każdym jego momencie: karmienie przez mamę, zabawy na plaży czy naprawa rowerka. Chłodne, profesjonalne zdjęcia atelierowe to już rzadkość, zastąpiły je swobodne ujęcia, coraz częściej wykonywane nie przez profesjonalistów, ale amatorów. Wszechobecność tematyki dziecięcej we współcześnie robionych zdjęciach koresponduje z pozycją tej grupy wiekowej w społeczeństwie. O ile dawniej dzieci nie uczestniczyły w życiu dorosłych, to teraz znalazły się w samym jego środku, konsekwentnie skupiając uwagę bliższych i dalszych krewnych.

Monika Kozień

Powrót
drukuj wyślij facebook

Most nadziei. Przeprawa przez Wisłę w powojennej Warszawie w obiektywie Zofii Chomętowskiej, w zbiorach Muzeum Warszawy

Podlaski Wersal jako niemiecki lazaret. Niemiecki szpital polowy „Zamek” na fotografiach ze zbiorów Muzeum Historii Medycyny i Farmacji Uniwersytetu   Medycznego w Białymstoku

Kto się boi monideł? Czyli jak i dla kogo powstawały tego typu wizerunki – omówienie zjawiska na kilku przykładach ze zbiorów Muzeum Fotografii w Krakowie

Proszę się nie ruszać! Portrety atelierowe ze zbiorów Muzeum Fotografii w Krakowie jako świadectwa dziewiętnastowiecznych sposobów utrwalania wizerunków

Korona, Filma, Start, Druh, Ami, Alfa. Różne oblicza polskiego przemysłu fotograficznego na przykładzie obiektów z kolekcji Muzeum Fotografii w Krakowie

Teatr jednego aktora, czyli portret wielokrotny w zbiorach Muzeum Fotografii w Krakowie

Kobiety Niepodległości. Fotografia żołnierek Ochotniczej Legii Kobiet w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego
Krzycząca cisza. Fotografie zburzonej Warszawy Leonarda Sempolińskiego w Muzeum Sztuki w Łodzi
Marzenie o lataniu. Warszawa na fotografiach balonowych Konrada Brandla z Muzeum Narodowego w Warszawie

Obraz kontra fotografia. Pomarańczarka (Żydówka z cytrynami) Aleksandra Gierymskiego ze zbiorów Muzeum Śląskiego w Katowicach

Okupowany Toruń w obiektywie niemieckiego fotografa. Prace Kurta Grimma ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Toruniu
Od skrobi ziemniaczanej do cyfry. Bronowice Stanisława Wyspiańskiego na autochromie z Muzeum Historii Fotografii w Krakowie

W poszukiwaniu istoty miasta. Panoramy Wilna na fotografiach Jana Bułhaka przechowywanych w Muzeum Sztuki w Łodzi

„Zlikwidować wszelkie objawy polskości!” Zdjęcie ze zmiany nazwy Łodzi na Litzmannstadt w zbiorach Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

 

Słodki bobas, przyszły wieszcz. „Portret Zygmunta Krasińskiego jako dziecka”  Beaty Czackiej z Muzeum Narodowego w Warszawie

Niewinność i czystość. "Portret Auguste Schiffmann w wieku dziecięcym" ze zbiorów Muzeum Narodowego w Szczecinie