W wieku XIX wycieczka do Krakowa była dla znakomitej większości Polaków wyprawą na teren obcego państwa. Wymagała posiadania paszportu, wiązała się z dreszczem emocji przy przekraczaniu granicy, wywoływała wielkie wzruszenia i trudną do opisania radość.
Rozbiory podzieliły naród polski granicznymi kordonami. Utrzymywanie kontaktów między mieszkańcami poszczególnych zaborów nie było łatwe. Pewną odmianę przyniosła druga połowa XIX wieku. Rozwój sieci kolejowej sprzyjał podejmowaniu podróży. Przedstawiciele zamożniejszych kręgów społeczeństwa chętnie praktykowali obyczaj spędzania letnich miesięcy w znanych uzdrowiskach. Do najpopularniejszych miejsc wypoczynkowych należały Zakopane, Szczawnica, Krynica. Droga do karpackich kurortów wiodła przez Kraków. Pod koniec wieku XIX był on miastem cichym, spokojnym, przeżywającym okres zastoju. Wyraźnie pozostawał w cieniu Lwowa, stanowiącego siedzibę najwyższych władz Galicji – zaboru austriackiego. W 1900 r. we Lwowie mieszkało 160 tys. osób, a w Krakowie - zaledwie ok. 85 tys. Dla porównania, znajdująca się w zaborze rosyjskim Warszawa liczyła 700 tys. mieszkańców.
Jak pisał prof. Jacek Purchla: „Przybysza z tętniącej życiem burżuazyjnej metropolii, jaką stawała się Warszawa po roku 1864, uderzała feudalna, ospała atmosfera małego i biednego Krakowa (…)”. Goście przybywający do dawnej stolicy Polski nie szukali jednak zgiełku wielkiego miasta. Chłonęli atmosferę historii i tradycji, podziwiali pomniki dawnej świetności, zwiedzali najważniejsze obiekty przypominające chwalebne dzieje Polski. Katedra na Wawelu i groby królewskie, Kościół Mariacki z ołtarzem Wita Stwosza, najstarszy gmach Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Maius, kopiec Kościuszki wywoływały falę wzruszeń. Należy pamiętać, że Kraków był nie tylko skarbnicą narodowych pamiątek. Był również ważnym ośrodkiem kultury, sztuki, nauki i życia politycznego, swobodnie rozwijających się w warunkach autonomii galicyjskiej. Według prof. Purchli, „(…) pobyt w Krakowie był dla przybyszów z innych zaborów przede wszystkim spotkaniem z Polską i polskością”.
Ignacy Krieger, Widok Sukiennic od strony północnej w trakcie remontu, ok. 1876-1879, źródło: cyfrowe MNW
Wielu pamiętnikarzy podkreślało, jakie wrażenie wywarły na nich wizyty pod Wawelem. Józef Mineyko wspominał: „Kraków! Trudno opisać nasze uczucia, które mieliśmy, przede wszystkim uczucie swobody myśli i mowy. Mogliśmy głośno nie znosić naszych politycznych ciemiężycieli, mogliśmy zaśpiewać te piosenki, które śpiewaliśmy tylko w mieszkaniu przy drzwiach szczelnie zamkniętych (…), mogliśmy kupować sobie w cudownych Sukiennicach orzełki polskie i rogatywki czerwone, białym barankiem obszyte. Muzea z polskimi pamiątkami, wspaniałe kościoły (…) wprawiały nas w prawdziwy zachwyt”.
Przy kramach w Sukiennicach (Sprzedaż pieczywa), rycina z czasopisma Kłosy, 1874, t. 19, źródło: Polona
Wybitny wydawca, Jan Gebethner, z wycieczki z rodzicami do Krakowa zapamiętał taki oto epizod: „(…) gdy przechodziliśmy przez Sukiennice i zobaczyliśmy w jednym z kramów z zabawkami czaka ułańskie, przycisnęliśmy ojca do muru i musiał nam trzem je kupić, a na dodatek i szable. Zostały one jednak na stałe w Zakopanem, gdyż rodzice nie chcieli takiego bagażu przewozić przez granicę. W ogóle Zakopane i Kraków były dla nas miejscem, gdzie można było oddychać innym powietrzem, dosłownie i w przenośni”.
Ignacy Krieger, Widok zamku krakowskiego od strony Wisły, ok. 1870, źródło: Polona
U schyłku XIX wieku, w czasie, gdy większa część polskiego społeczeństwa poddawana była rusyfikacji lub germanizacji, wycieczka do Krakowa stanowiła najlepszy sposób „pokrzepienia serc”, zwłaszcza młodego pokolenia.
Marek Olkuśnik
Powrót