Stojąca na praskim brzegu grupa wpatrywała się w niebo ponad zrujnowanym miastem. Na wysokości ulicy Marszałkowskiej raz po raz powoli przelatywał dwupłatowy kukuruźnik, wlokąc za sobą balon. Po każdym nawrocie pilot maszyny otrzymywał przez radio ten sam rozkaz: „Wyżej!”.
Na początku lipca 1951 roku stolicę Polski odwiedził członek Biura Politycznego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego i były minister spraw zagranicznych Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR) Wiaczesław Michajłowicz Mołotow. „A jak byście widzieli w Warszawie taki wieżowiec jak u nas?” – spytał mimochodem naczelnego architekta Warszawy Józefa Sigalina, w którego towarzystwie oglądał miasto. Szef Biura Odbudowy Stolicy spodziewał się podobnej propozycji i wyraził ostrożną aprobatę. O sprzeciwie nie mogło być mowy.
Na mocy decyzji Józefa Stalina Warszawa miała otrzymać w darze od bratniego mocarstwa wzorowany na siedzibie Uniwersytetu Moskiewskiego wysokościowiec. Taką formę przybrała złożona w 1945 roku obietnica pokrycia przez Związek Sowiecki połowy kosztów odbudowy miasta. Sporządzone przez zespół polskich architektów plany budowy metra i nowoczesnych dzielnic mieszkaniowych nie zostały uwzględnione. Idea monumentalnego wieżowca nie była im jednak całkowicie obca. Już w 1936 roku Juliusz Nagórski prezentował prezydentom Ignacemu Mościckiemu i Stefanowi Starzyńskiemu makietę 250-metrowej Wieży Niepodległości, o konstrukcji schodkowej, z nadajnikami radiowymi na szczycie.
Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, widok od strony ulicy Marszałkowskiej, 1955, fot. Zbyszko Siemaszko, Narodowe Archiwum Cyfrowe
Miesiąc po wizycie Mołotowa Sigalin i Zygmunt Skibniewski na polecenie rządu opracowali pięć wariantów uwzględniających ogólny kształt, lokalizację i przeznaczenie drapacza chmur. Wybrany został projekt gmachu użyteczności publicznej usytuowanego między Alejami Jerozolimskimi a ulicą Świętokrzyską, po nieparzystej stronie ulicy Marszałkowskiej. Budynek miał pomieścić instytucje kulturalne, hotel oraz specjalną, reprezentacyjną Salę Sportowo-Kongresową.
Pałac Kultury i Nauki w Warszawie w czasie budowy, 1953, fot. Wojciech Tuszko, Narodowe Archiwum Cyfrowe
Odrzucono między innymi koncepcję wzniesienia gmachu w rejonie Portu Praskiego i ulokowania w nim Uniwersytetu Warszawskiego wraz z domem akademickim. W tym samym czasie do Polski przybył zespół radzieckich architektów i inżynierów, kierowany przez Lwa Rudniewa. Czołowy przedstawiciel socrealizmu jeszcze przed rewolucją październikową ukończył Cesarską Akademię Sztuk Pięknych w Sankt Petersburgu. Na gruncie radzieckim wykorzystywał rozwiązania podpatrzone w Stanach Zjednoczonych, gdzie pilnie studiował amerykańskie drapacze chmur. Dla przyszłego Pałacu Kultury i Nauki przewidywał raczej mniejszą skalę, co spotkało się ze sprzeciwem strony polskiej. „Nas jednak nie tylko jako architektów mających w oczach przyszłe wysokościowce warszawskie, ale jako marzących o wielkości miasta warszawiaków ogarnął niepojęty amok wysokości” – pisał Sigalin. Ustalono, że wieża główna z nadbudową osiągnie 160 metrów, razem z iglicą ponad 220 metrów, natomiast wieże boczne – około 60 metrów. Delegacja radziecka wraz z polskimi architektami udała się w dwutygodniową podróż po kraju. Program ideowy socrealizmu przewidywał bowiem związanie socjalistycznych treści w formie o cechach stylu narodowego. Goście zwiedzili między innymi Kraków, Sandomierz, Zamość, Kazimierz Dolny, Puławy, Nieborów, Książ Wielki, Żelazową Wolę i zebrali bogaty materiał ikonograficzny. „U nas tu – Polska” – mówili później z dumą o wytapetowanej wielkoformatowymi fotografiami polskich zabytków pracowni w Moskwie. Projekt okazał się osobliwą syntezą zjawisk historycznych, z przewagą cech warszawskiego klasycyzmu Antonia Corazziego, renesansowej ornamentyki i strzelistości wież ratuszowych. Sam Rudniew mówił o bryle Pałacu jako o „rezultacie epoki”, w którym pomieszanie stylów nie przeraża, „bo chodzi tu o architekturę narodową”. Jego zdania nie podzieliła większość warszawiaków…
Widok na Pałac Kultury i Nauki. Perspektywa od zbiegu ulic Żelaznej i Krajowej Rady Narodowej, 1954–1957, fot. Zbyszko Siemaszko, Narodowe Archiwum Cyfrowe
Propaganda powitała symboliczne rozpoczęcie 1 maja 1952 roku prac na placu „wielkiej budowy socjalizmu” z zachwytem i entuzjazmem. Przygotowania trwały od półrocza. Dekret prezydenta Bolesława Bieruta o wywłaszczeniu gruntów warszawskich umożliwił wyburzenie niezniszczonych podczas wojny kamienic czynszowych i wysiedlenie 1450 osób. Dla trzech tysięcy radzieckich robotników wybudowano Osiedle Przyjaźń na Jelonkach, z basenem, stadionem, kinem, przedszkolem i niewielką kliniką położniczą. Kilka tysięcy polskich pracowników budowlanych oddelegowały jako wsparcie, niejednokrotnie wbrew ich woli, macierzyste zakłady pracy.
Michał Gawlak, Portret Bolesława Bieruta, około 1955, olej na płótnie, Muzeum Warszawy, dzięki uprzejmości muzuem
Mimo wzajemnej nieufności, wypadków i problemów zaopatrzeniowych, 21 lipca 1955 premier Józef Cyrankiewicz, w obecności ambasadora ZSRR, dokonał uroczystego otwarcia Pałacu Kultury i Nauki imienia Józefa Stalina. O nazwie zadecydowano już w 1953 roku, parę dni po śmierci dyktatora. „Koszmarny sen pijanego cukiernika”, wtedy jeszcze jaśniejący bielą wypalanej za Uralem ceramicznej okładziny, zdominował krajobraz stolicy i pozostał do dziś, zgodnie z marzeniami ówczesnych polityków i architektów, symbolem miasta.
Ewa Olkuśnik
Powrót ZOBACZ NA OSI CZASU